sobota, 16 czerwca 2012

4. -A rusza cię to, że możesz stracić fanów, przyjaciół i własne życie ?!

Zayn…

        Rozsiadłem się na kanapie i wlepiłem wzrok w ekran telewizora. Nie miałem za bardzo co robić. Niall robił sobie kanapki w kuchni, Liam był na spotkaniu z Danielle, Louis latał po ogrodzie ze szlauchem, a Harry gdzieś sobie wyszedł. Mówił, że na zakupy, ale to groziło w naszym wypadku śmiercią. Gdy w telewizji zaczęły się kolejne plotki na mój temat nie mogłem wyjść z podziwu. Z podziwu jak można tak kłamać na czyjś temat. Dziennikarze nie widzieli nawet, że go biję, a już dali takie wiadomości do prasy. Przełączyłem na inny kanał gdy do domu wbiegł Harry. Nie wyglądał na spoconego po czym wnioskowałem, że nie spotkał naszych kochanych dziewczyn.
   -Gdzie jest Jess?- spytał z wielkim uśmiechem na ustach. Uniosłem jedną brew wyżej i wzruszyłem ramionami.
   -Co ty masz takiego banana na ustach?- spytałem wyłączając całkowicie telewizor. W tym właśnie momencie do domu weszła Jessica.
   -Zaprosiłem na imprezę pewną dziewczynę. Jest na prawdę…- w tym momencie zagwizdał.-Zaklepuję ją.- powiedział i wskoczył na kanapę. Cicho się zaśmiałem i objąłem Jess ramieniem.
   -Będziesz miała towarzystwo.- dziewczyna zrzuciła moje ramię i podeszła do Harry’ego.
   -Mi wy wystarczacie, ale jak chcecie.- powiedziała po czym ruszyła w kierunku kuchni.


***

              Harry uparł się, że będzie prowadził, bo musi jechać po tą całą dziewczynę. Usiadłem więc z tyłu razem z chłopakami i Jess. Cieszyłem się, że w końcu gdzieś wyskoczymy, ale bałem się, że znowu natrętne fanki zniszczą nam wieczór. Chłopaki byli jednak innego zdania. No, bo w końcu to nie oni byli teraz na nagłówkach gazet tylko ja.  Hazza wysadził nas pod klubem i ruszył w nieznanym nam kierunku. Od razu weszliśmy do środka. Postanowiłem tego wieczoru dobrze się bawić i nie przejmować się tym co myślą o mnie inni. Dyskoteka była wypełniona po brzegi, a przy barze siedziało kilka osób. Przebiłem się przez tłum nastolatków i usiadłem na jednej z kanap w strefie jak to mówili niektórzy dla VIP-ów. Dla mnie to zwykłe kanapy i zapraszałam tu każdego. Chłopaki również nie mieli nic przeciwko, by siedzieli z nami zwykli ludzie. Zresztą my jesteśmy normalni i przeciętni. Zapewne wiele osób na tej sali ma talenty, tylko boi się z nimi wyjść do świata.
   -Chłopaki idę do baru. Co chcecie?- spytałem powoli, wstając. Wszyscy spojrzeli się na mnie jak na idiotę po czym wrócili do swoich zajęć.- Naprawdę nic nie chcecie?- spytałem właściwie sam siebie.
   -Zaraz zaczną się schodzić laski to wtedy zaczniemy stawiać drinki.- skwitował Niall i poruszał brwiami w górę i w dół. Cicho się zaśmiałem i ruszyłem w kierunku baru. Barman spojrzał na mnie jakby chciał mój dowód osobisty. Czy wyglądałem na takiego małolata? Już chciałem mu powiedzieć, że jestem pełnoletni, a on ma mi sprzedać alkohol albo pójdę do kierownika, ale w drzwiach klubu pojawił się Harry z… NIĄ! To była ona. Nigdy bym nie zapomniał jej zgrabnej sylwetki i tych oczu. Gdy tylko Harry zaprowadził ją do Jess i reszty odciągnąłem go na stronę.
   -Gdzie ją spotkałeś?- spytałem wściekły. Wiedziałem jaki Harry jest. Wiedziałem, że jak sobie znajdzie cel to już nie odpuszcza. Loczek wybuchł głośnym śmiechem po czym wskazał na barmana by podał mu to co zawsze.
   -Jak uciekałem przed nawiedzonymi fankami. Pomogła mi to postanowiłem się odwdzięczyć.- powiedział puszczając do dziewczyny oczko. Już chciałem mu coś powiedzieć, ale powstrzymałem się. Nie chciałem dziś kłócić się z przyjaciółmi. Miałem tylko nadzieję, że Harry nie zrobi głupstwa. 


***

           Wypiłem już chyba z całą beczkę piwa,  ale nie przeszkadzało mi to dobrze się bawić. Na dziewczynę, którą spotkałem za kulisami nie zwracałem w ogóle uwagi chodź wyczuwałem, że mi się przygląda. Kolejny raz tańczyłem z jakąś fanką. Chłopaki byli silniejsi i odmawiali. Ja jednak nie potrafiłem, zwłaszcza że każda była piękna na swój własny sposób. Właśnie tańczyłem z dziewczyną imieniem Natalie.  Była chyba jedyną, która zachowywała się w stu procentach naturalnie. Objąłem ją w tali i przyciągnąłem do siebie po czym poczułem jak ręce dziewczyny splatają się na mojej szyi.
   -Pociągasz mnie tygrysie…- usłyszałem z jej ust i cicho się zaśmiałem. Była kompletnie pijana i nie kontaktowała. Gdybym jej nie trzymał zapewne leżała by na podłodze. Dziewczyna wtuliła się we mnie i zaczęła gryźć moje ucho.
   -Ej… Spokojnie…- powiedziałem lekko ją od siebie odsuwając. Nagle dziewczyna wbiła się w moje usta gryząc moje wargi. Zaskoczony otworzyłem szeroko oczy, a po chwili poczułem jak język dziewczyny jest w mojej buzi. Rok temu nie przeszkadzało by mi ta jednorazowa przygoda, ale ona nie wiedziała co robi. Nie rozumiała tego, a  ja zmieniłem się. Odciągnąłem ją od siebie i spojrzałem w miejsce gdzie znajdowali się moi przyjaciele. Dziewczyna, która przedstawiła mi się jako Chelsea wpatrywała się w nas z otwartą buzią.
   -Zayn zaprowadź mnie do domu…-usłyszałem jak szepce mi do ucha Natalie. Spojrzałem prosząco na Liama, który jako jedyny nic nie wypił. Podszedłem do niego podtrzymując dziewczynę.
   -Zawieziesz ją do domu? Proszę cię. Nie zostawię jej przecież tak zalanej tu samej. Tu czyhają na nią niebezpieczeństwa.- powiedziałam robiąc oczka kotka  ze Shreka.
   -A mam wybór?- spytał biorąc ode mnie dziewczynę i kładąc ją sobie na ręce. Szeroko się uśmiechnąłem i już chciałem usiąść gdy Chelsea podeszła i złapała mnie za rękę.
   -Zatańczymy?- spytała patrząc mi głęboko w oczy. Czemu ja zawsze ulegam? Kiwnąłem głową i spojrzałem katem oka na Harry’ego. Cieszyłem się, że przynajmniej na chwilę odbiorę mu przyjemność wgapiania się w dziewczynę.  Pociągnąłem brunetkę na sam koniec parkietu po czym agresywnie przyciągnąłem do siebie. W jej towarzystwie zapominałem o tym co się dzieje w koło, ze wszyscy się na nas patrzą. Tańczyliśmy w wolny rytm piosenki w kompletnej ciszy. Co jakiś czas dziewczyna spuszczała wzrok i uważnie mi się przyglądała. Intrygowało mnie to jeszcze bardziej. Uniosłem jej podbródek lekko ku górze, tak by patrzyła mi w oczy i… Palnąłem największą głupotę jaka mogłem.
   -Masz piękne oczy.- od kiedy zrobił się ze mnie taki romantyk co? Albo mi się wydawało , albo dziewczyna poczerwieniała. Uśmiechnąłem się pod nosem i zbliżyłem swoja twarz do jej. Gdy już chciałem ja pocałować mój umysł zaprotestował. ,,Zayn! Opanuj się! Nie znasz jej!’’. Tak mi mówił. Nim jednak zdążyłem odsunąć się ktoś wpadł pomiędzy nas i wymierzył mi cios w twarz.  Spojrzałem wściekły na blondyna i otarłem spływającą mi po twarzy stróżkę krwi.
   -Nie masz prawa jej dotykać…- wysyczał chłopak, a ja usłyszałem jak Chelsea, która stała za jego plecami wymawia jego imię. Chris.
   -Posłuchaj mnie Chris.- powiedziałem z rozbawieniem w głosie.- Albo lepiej nie.- powiedziałem i mu oddałem. Chłopak zatoczył koło, a ja w tym czasie uderzyłem go z kolana w brzuch. Nim zdążyłem zrobić coś więcej ochroniarze mnie obezwładnili.  Zanim mnie wyprowadzili wyrwałem się im i podszedłem do blondyna.- Kim ty jesteś, że chcesz mi mówić czego nie mogę? Chelsea jest dużą dziewczynką i może robić co chce..- powiedziałem po czym roześmiałem mu się w twarz. – Jesteś  żałosny!- krzyknąłem jeszcze a potem wylądowałem za drzwiami. Usiadłem na krawężniku i wyjąłem z kieszeni kurtki szlugi.  Odpaliłem jedna po czym zaciągnąłem się. Uwielbiałem to uczucie, gdy byłem całkiem sam, a dym tytoniowy rozprzestrzeniał się po moim ciele dając przyjemne ciepło i ukojenie.
   -Zwariowałeś?!- usłyszałem krzyk Jess, ale ani drgnąłem.- Za mało masz kłopotów?!- krzyczała dalej. Siedziałem zapatrzony przed siebie nie zwracając na nią kompletnej uwagi.- Posłuchaj mnie! Zachowujesz się jak kompletne dziecko! Nigdy nie wydoroślejesz?! On może cię podać do sądu kretynie!- nadal siedziałem w bezruchu. Wypuściłem dym z ust i po raz kolejny się zaciągnąłem
   -Nie rusza mnie to.- odparłem krótko opierając się dłońmi o chodnik.
   -A rusza cię to, że możesz stracić fanów, przyjaciół i własne życie?!- krzyknęła dając mi przy tym w twarz. Spojrzałem na nią zaskoczony po czym wstałem.- Zayn… Nie chcę byś znów był taki jak kiedyś. Chcę by dalej zależało ci na nas, na sobie i na fanach. Byś dalej się uśmiechał i wygłupiał.- powiedziała zaciskając dłonie w pieści. Była bliska płaczu, ale wiedziałem  ile ją kosztuje by nim nie wybuchnąć. Przytuliłem ją, a moja dłoń mimowolnie zaczęła głaskać ją po głowie. Gdy trochę się uspokoiła pocałowałem ja w czubek głowy i odsunąłem  od siebie.
   -Ja nigdy się nie zmienię. Dla ciebie zawsze będę tym samym Zaynem, który godzinami siedzi w łazience.- powiedziałem uśmiechając się do Jess.

__________________________
  Od Akwamaryn: Mam nadzieję, ze rozdział się wam podoba. Mi osobiście nawet, nawet. Na początku nie miałam w ogóle na niego pomysłu, ale jak się pojawił... A wam jak się podoba?
   Nie zapomnijcie dać dzisiaj wsparcia naszym piłkarzom. Trzeba ich chociaż mentalnie wspierać! Musimy wygrać ;) ! Ja w nich wierzę ;P

   

czwartek, 7 czerwca 2012

3. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rybka połknęła haczyk.


                                                         Chelsea…


            Spojrzałam na gazetę którą miałam w dłoni i delikatnie się uśmiechnęłam. Na pierwszej stronie znajdował się wielki czerwony napis :
„Zayn Malik prawie zabił człowieka !”
Nie spodziewałam się tego po nim…A jednak odziedziczył coś po tatusiu.
   -Co czytasz ?- Usłyszałam mocny męski głos. Westchnęłam.
   -Nie twój interes.- Odpowiedziałam zimno zginając papier w rękach na pół. Wstałam szybko z fotela na którym siedziałam i już chciałam wyjść gdy nagle poczułam jak jego ręka zaciska się na moim nadgarstku.
   -Nigdy cię nie rozumiałem…-Wysyczał i mocno mnie do siebie przyciągnął.
   -Puść mnie albo cię zabije.- Warknęłam gdy nasze twarze dzieliły centymetry. W tym momencie po pokoju rozniósł się jego śmiech.
   -Dobrze wiesz ,że nie możesz tego zrobić.-Odparł patrząc mi prosto w oczy. Jego ręka znajdowała się niebezpiecznie blisko mojej pupy.
   -Tylko mnie dotknij a będziesz zdychał w męczarniach…Mam to gdzieś ,że sama mogę przez to zginąć. Tacy jak ty nie powinni się nigdy narodzić.- Chris popatrzył na mnie z rozbawieniem w oczach.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy aż w końcu blondyn zaczął delikatnie rozluźniać ucisk na moim nadgarstku. Gdy już chciałam odejść wyrwał z mojej ręki gazetę. Szybko ją rozwinął i spojrzał na stronę tytułową.
   -Interesujesz się nim ?- Zapytał z poważną miną.- Przecież to jakiś gej…- Dodał z obleśnym uśmiechem na twarzy.
Byłam już przy drzwiach gdy usłyszałam.
   -Niech cię tylko dotknie a nie pożyje długo…
Prychnęłam i ruszyłam przed siebie.


                                                                  ***


            Szłam wolnym krokiem mijając tłumy śpieszących się ludzi. Zawsze zastanawiałam się gdzie tak gnają. Na spotkanie ? Do pracy ? A może po prostu zmierzają do jakiegoś celu ? Dokładnie obserwowałam ich twarze. Na każdej malowało się zmęczenie i bezsilność. Każdy z tych ludzi był taki sam…biegł za szczęściem gubiąc przy tym najważniejsze wartości.
Ale co ja o tym mogę wiedzieć… Nigdy nie doświadczyłam tak ważnych uczuć jak miłość czy troska.
Nagle mocno potrząsnęłam głową. Zajmowałam się samymi nieważnymi sprawami. Kogo obchodzą uczucia…
W tym momencie poczułam jak ktoś mocno ciągnie mnie za ramię w stronę ciemnego zaułka.
   -Jedno słowo a zrobi się nieprzyjemnie.- Poczułam oddech mężczyzny na swojej szyi. Starałam się jakoś zatrzymać lub mu wyrwać ale był silniejszy. Nagle mocno mnie rzucił na ziemię. Po chwili w okolicy żeber przeszył mnie okropny ból.
Leżałam głośno oddychając. Zerknęłam na mężczyznę. Nigdy wcześniej go nie widziałam… Powoli do mnie podszedł i zaczął rozpinać spodnie. W tym momencie szybko się podniosłam i uderzyłam go w krok. Klęczał na ziemi ,trzymając się rękoma za przyrodzenie.
   -Brzydzę się takimi jak ty…-Wysyczałam w jego kierunku.- Już nigdy więcej nikogo nie zgwałcisz.- Powiedziałam. Mężczyzna głośno się roześmiał. Gdy chciał już wstać wyjęłam z kieszeni kurtki broń.
   -Zrobiło się nieciekawie ?- Zapytałam kierując lufę pistoletu prosto na jego głowę.
   -I co, zabijesz mnie ?- W jego głosie słychać było rozbawienie. Delikatnie się uśmiechnęłam i mu zaprzeczyłam.
   -Wykastruję cię.- Powiedziałam słodko po czym strzeliłam w jego krok. Ciszę przeciął okropny krzyk.- A teraz tu zdechnij…- Wysyczałam.
Wróciłam na główną ulicę. Panowało na niej zwykłe poruszenie. Zaczęłam iść w kierunku naszego schronienia. Wyjęłam z kieszeni telefon i nacisnęłam jedynkę. Marcus odebrał po pierwszym sygnale.
   -Już wysłałam ci adres. Wiesz co masz zrobić.
   -Za chwilę tam będziemy.- Odpowiedział szybko i się rozłączył.
Dziś ściągałam na siebie same kłopoty…


                                                                   ***


            Niebo było pokryte warstwą ciemnych chmur które zwiastowały burzę. Spojrzałam na ogromne centrum handlowe i westchnęłam.
   -Ile można czekać…-Warknęłam spoglądając na zegarek. W oddali słychać było cichy pisk. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. W oddali zauważyłam uciekającego przed stadem dziewczyn bruneta o kręconych włosach. Otworzyłam drzwi od taksówki. W momencie gdy chłopak wybiegł z budynku głośno do niego krzyknęłam :
   -Tutaj !- Jego reakcja była natychmiastowa. Po chwili był już obok mnie. Szybko wsiedliśmy do samochodu.
   -Jedź !- Krzyknęłam na kierowcę a ten ruszył. Loczek głośno oddychał starając się uspokoić. Gdy złapał już oddech zabójczo się do mnie uśmiechnął i mruknął.
   -Dziękuję.- Spojrzałam w jego zielone oczy…już wiedziałam dlaczego nastolatki tak za nim szalały. One były niezwykłe.- Jak mogę ci się odwdzięczyć ? Autograf ? Płyta ?- Zapytał szukając po kieszeniach jakiegoś długopisu.
   -Nie jestem waszą fanką.- Odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
   -W takim razie dlaczego mi pomogłaś ?- Na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
   -Miałam pozwolić ,żeby cię tam zgwałciły ?- Zapytałam podnosząc jedną brew. Chłopak wybuchł śmiechem. Wyciągnął w moją stronę rękę.
   -Harry. Jestem twoim dłużnikiem.
   -Chelsea.- Odparłam i uścisnęłam jego dłoń. Trwaliśmy w tej pozycji chwile patrząc sobie w oczy. Nie mogłam zaprzeczyć…brunet był bardzo przystojny.
   -Nie wiem jak mogę ci się odwdzięczyć…?- Powiedział jakby sam do siebie.- Może masz ochotę iść ze mną , chłopakami i Jess jutro w nocy do klubu ?
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Rybka połknęła haczyk. Udałam ,że się zastanawiam jednak po chwili przytaknęłam mu głową.
   -Czemu nie.- Oczy Harrego się zaświeciły.
   -Gdzie po ciebie przyjechać ?- Zapytał.
   -Mieszkam teraz w hotelu „Meridian”. Będę na ciebie pod nim czekała. O której godzinie przyjedziesz ?
   -Będę o północy.- Kazałam zatrzymać auto taksówkarzowi. Otworzyłam drzwi i wyszłam.
   -Do zobaczenia.- Mruknęłam zatrzaskując drzwi. Ostatnie co widziałam to radosny uśmiech bruneta. Westchnęłam i zaczęłam iść w stronę mojego kochanego autka które tu wcześniej zaparkowałam.


______
Od Jemi : Rozdział krótki ale myślę ,że dobry :) Całkiem mi się podoba. Pokazuję tu bardzo wyraźnie charakter mojej bohaterki :) A tak na marginesie...to chciałabym podziękować Akwamaryn :) Dziękuję ci za to ,że jesteś i ze mną wytrzymujesz ! :D Nawet gdy nie mam weny...ty mnie wspierasz i nie pospieszasz :) Dziękuję ci  :*:*Jesteś najlepsza :)