wtorek, 28 sierpnia 2012

11. Poczułam przyjemne ciepło.


                                                       Chelsea…



            Spojrzałam z przerażeniem na zakrwawioną twarz Harrego wydając z siebie cichy jęk. Co oni najlepszego wyprawiali ! Cały pomysł z meczem miał załagodzić ich kłótnie a oni tak po prostu zaczęli się okładać pięściami na oczach tysięcy widzów.
   -Nie wierzę…-Mruknęła cicho Jess patrząc jak wściekły Liam i Niall pomagali Hazzie wstać. Po chwili dołączył również do nich Louis który poprosił o chwilowe przerwanie meczu. Sekundę później cała czwórka zniknęła w szatni a po stadionie rozniósł się głos informujący ,że mecz zostanie wznowiony za jakieś pięć minut.
   -I co teraz ?- Zapytałam gdy brunetka z bezsilnością opadła na krzesło koło mnie.
   -Nic. Mam nadzieję ,że Liam im przemówi do rozsądku. Wszystkich już denerwowało zachowanie chłopaków. Teraz jeszcze wdali się w bójkę w dodatku na akcji charytatywnej gdzie jest mnóstwo kamer i fotoreporterów. Zayn i Harry nie zniszczyli tylko swojej reputacji ale również zespołu.- Mówiła jak najęta.- Jeżeli teraz się nie pogodzą to może to oznaczać koniec nie tylko dla nich ale i chłopaków.
Patrzyłam na nią ze skupieniem. Widać ,że to wszystko ją wykańczało. Nie tylko fizycznie ale również psychicznie. Była zmęczona wybrykami chłopaków.
Po raz pierwszy tego dnia poczułam ukłucie w sercu.
To wszystko moja wina…Mogłam bronić się na różne sposoby ale taka była prawda. Zaczęłam się zastanawiać czy to wszystko ma sens. Całe to zlecenie.
   -Wyszli !- Krzyknęła Jess wyrywając mnie z moich rozmyślań.- Obejmują się !- Zaskoczona wstałam ze swojego miejsca i podbiegłam do barierki.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Rzeczywiście tak było.
Chłopcy szli przed siebie w równym rzędzie a w środku maszerowali Harry i Zayn. Poczułam przyjemne ciepło.
Stanęli w kole na środku boiska i złączyli ręce głośno krzycząc. Gra została wznowiona.
   -Jeszcze nic nie jest stracone.- Powiedziała uśmiechnięta brunetka delikatnie mnie do siebie tuląc.- Muszę zorganizować małą konferencje prasową w której chłopcy przeproszą za swoje zachowanie. Idę zadzwonić w odpowiednie miejsca. To trochę potrwa. Po meczu zbierz chłopaków przy mini vanie. Dołączę do was jak najszybciej.- Mówiła tak szybko ,że musiałam bardzo się skupić na jej słowach aby wyłapać jakikolwiek sens. Po chwili zniknęła. Z powrotem odwróciłam się w stronę murawy.
Co się ze mną dzieje ?


                                                                  ***


            Zerknęłam na roześmiane twarze chłopaków i stwierdziłam ,że odwaliłyśmy z Jessicą kawał dobrej roboty. Zaraz po meczu udaliśmy się na konferencję prasową. Ja razem z Zaynem jechaliśmy jego autem a pozostali członkowie zespołu mini vanem razem z Jess. Gdy dotarliśmy przed wielką halę zebraliśmy się przed wejściem aby chłopcy mogli ustalić co mniej więcej powiedzą.
Konferencja dobiegła końca jakieś pięć minut temu. Obecnie chłopcy pozowali do zdjęć. Wszystko wyszło idealnie. Harry i Zayn przeprosili za swoje zachowanie stwierdzając ,że przez ostatni czas się nie dogadywali ale już jest w porządku. Liam , Niall i Loius wspierali ich dodając ,że to na pewno przez stres ,ponieważ ostatnio dużo pracowali. Oficjalnie również ogłosili ,że postanawiają zrobić sobie krótką kilku dniową przerwę.
Wszystko trwało około dwóch godzin.
Spojrzałam na zegarek. Dochodziła już piąta. Przetarłam zmęczone oczy i stwierdzając ,że jest tu strasznie gorąco postanowiłam na chwilę wyjść z budynku i się przewietrzyć.
Pokazałam Jess na migi ,że na chwilę wychodzę a ta pokiwała twierdząco głową. Ruszyłam do wyjścia. Gdy tylko pchnęłam drzwi a w moją twarz uderzył przyjemnie zimny wiatr delikatnie się uśmiechnęłam.
Potrzebowałam tego.
Usiadłam na jednym ze stopni schodów i oparłam głowę o barierkę. Nagle usłyszałam dobrze znaną mi melodię.
Wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
Chris…
Z westchnieniem odebrałam połączenie.
   -Niezła akcja. Całkiem dobrze ci idzie.- Mruknął cicho się śmiejąc.
   -Czego chcesz ? Nie mam czasu.- Powiedziałam oschle. Nie miałam ochoty na użeranie się z tym kretynem właśnie w tej chwili.
   -Grzeczniej. Zameldowałem twojemu ojcu ,że wszystko idzie po naszej myśli. Dzwonił do niego klient. Prosił żebyś odrobinę przyśpieszyła.- Moje serce zaczęło nienaturalnie szybko bić.- Spokojnie , masz jeszcze trochę czasu.
   -Mam wyznaczony czas ?- Zapytałam.
   -Na razie nie ale ja bym ci się radził pośpieszyć.- Usłyszałam otwierające się za mną drzwi.
   -Muszę kończyć. Odpuść sobie już dziś.- Powiedziałam szybko i się rozłączyłam. Odwróciłam się i zszokowana stwierdziłam ,że to nie Zayn.
Zielone oczy chłopaka były pełne smutku.
   -Nie przeszkadzam ?- Zapytał. Pokręciłam głową ,że nie i poklepałam miejsce obok siebie.
   -Jesteś dla mnie miły ?- Rzuciłam chłodnym tonem.
Harry westchnął.
   -Przepraszam. Nie powinienem być dla ciebie taki okropny. Po prostu zabolało mnie to ,że wybrałaś Zayna a nie mnie…ale teraz rozumiem ,że ciągle dogryzanie tobie i jemu nic nie zmieni. To przeze mnie zaczął się rozpadać zespół i moja przyjaźń z chłopakami. Chcę cię przeprosić i wyciągnąć do ciebie rękę na zgodę. Co ty na to żebyśmy zaczęli naszą znajomość od początku ?- Spojrzałam na jego twarz i delikatnie się uśmiechnęłam.
   -Tak jasne.- Chłopak delikatnie mnie do siebie przytulił.- Dobra wracajmy już do środka. Czas do domu.- Powiedziałam gdy się od siebie odsunęliśmy.
   -Panie przodem.- Mruknął otwierając mi drzwi. Cicho się zaśmiałam.


                                                                ***


            Zerknęłam na skupienie na twarzy Zayna i zaczęłam się głośno śmiać. Ten zmarszczył brwi i nie odrywając wzroku od drogi:
   -Z czego się śmiejesz ?
   -Z ciebie.- Nagle gwałtownie zahamował. Spojrzał na mnie z powagą.
   -A co we mnie jest takiego śmiesznego proszę pani ?- Odpiął swój pas przysuwając się do mnie niebezpiecznie blisko. Złapałam go jedną ręką za szyję.
   -A to jak pan prowadzi.- Kąciki jego ust delikatnie powędrowały ku górze. Nasze usta prawie się stykały.
   -Zdaje sobie pani sprawę z tego ,że nie powinna pani obrażać mężczyzny ,który ma wpływ na przyszłe wydarzenia tego wieczoru ?- Cicho się zaśmiałam i musnęłam swoimi ustami jego.
   -A co pan może mi zrobić ?- Zdawało mi się czy on zamruczał ?
   -Bardzo dużo brzydkich rzeczy.- Odparł składając na moich wargach długi pocałunek. Spojrzałam za okno. Byliśmy dokładnie przed willą chłopaków.
   -Zabierzesz mnie do swojego pokoju czy zostaniemy w tym samochodzie ?- Zapytałam z nutką ironii w głosie. Zayn zaczął się śmiać. Usiadł na swoim miejscu i uruchomił silnik.
            Gdy tylko weszliśmy do domu usłyszeliśmy śmiechy z kuchni. Spojrzeliśmy na siebie i skierowaliśmy się właśnie do tego pomieszczenia trzymając się za ręce.
   -Hazza wpadł na genialny pomysł !- Oznajmił Niall.- Zamówił chińszczyznę !
Wszyscy wybuchli śmiechem widząc jak blondyn szpera pałeczkami w kartonowym pudełku.
   -Skusicie się ?- Zapytał loczek pokazując na pudełka.
   -Nie ale dzięki za propozycje.- Mruknął Zayn.
   -Nie jesteście głodni ?- Zapytała zdziwiona Jess.
   -Nie. Tylko zmęczeni.- Odparłam delikatnie się uśmiechając.
   -Chelsea zostanie dziś na noc. Już późno. Odwiozę ją jutro.- Powiedział Zayn po czym się z wszystkimi pożegnaliśmy i poszliśmy na górę.
   -Chcesz wziąć prysznic ?- To było pierwsze pytanie które padło z ust mulata gdy tylko przekroczyliśmy próg pokoju.
   -Nawet nie wiesz jak bardzo.- Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.
   -Możesz skorzystać z mojej łazienki a ja pójdę do łazienki Liama. Jest w niej najczyściej i najnormalniej. Zaraz ci dam jakąś koszulkę.- Powiedział i podszedł do szafy.
            Wyszłam z łazienki wprost do pokoju mulata i wcale mnie nie zdziwił fakt ,że siedział na łóżku czekając na mnie. Koszulka chłopaka ledwo mi zakrywała pupę. Zayn uśmiechnął się na ten widok.
   -Co tam masz ?- Zapytałam widząc w jego rękach niewielką ramkę. Ten mnie do siebie przyciągnął i usadowił sobie na kolanach.
   -To twoi rodzice ?- Z fotografii uśmiechała się dwójka ludzi. Mężczyzna i kobieta. Zayn przytaknął.- Gdzie teraz są ?
   -Mama prawdopodobnie leży teraz na plaży gdzieś w Hiszpanii ze swoim nowym facetem.- Powiedział a w jego oczach dostrzegłam smutek.- Tata nie żyje już kilka lat.
   -Przykro mi.
   -Nie miałem z nim zbyt dobrych kontaktów. Umarł w pracy. Był policjantem. Od zawsze mi powtarzał ,że nie mam żyć złudzeniami i powinienem odpuścić sobie śpiewanie. Zawsze wątpiłem w to czy mnie kocha.- Dotknęłam jego policzka.
Poczułam jak coś mnie rozdziera od środka. Przecież to mój ojciec zamordował jego ojca. Zamknęłam oczy.
   -Ale to stara sprawa. Nie ma co wspominać.- Mruknął i blado się uśmiechnął. Spojrzałam mu w oczy i go namiętnie pocałowałam. Jego humor natychmiast się zmienił.
   -Jestem bardzo zmęczony.- Szepnął oddając pocałunek.
   -A ja cię kocham.- Powiedziałam sunąc palcem po jego torsie. Zaskoczony moim wyznaniem spojrzał mi głęboko w oczy. Nagle zdałam sobie sprawę co powiedziałam.
   -To dobrze. Też cię kocham.- Odparł a jego ręka powoli zaczęła sunąć po moim udzie aż w końcu zatrzymała się na pupie.  
    

____
Od Jemi: Całkiem mi się podoba :D A wy co o nim myślicie ? :) 
Dedykacja: Dla  Akwamaryn ! Ale chyba zasługujesz na coś lepszego :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

10. Zayn ja po prostu się boję, że ty ją skrzywdzisz.

                                                
                                                    Zayn…


Cicho zagwizdałem pod nosem i zeskakując z ostatniego schodka wykonałem krok Michaela Jacksona. Tanecznym krokiem ruszyłem w kierunku kuchni, gdzie po chwili zastałem Jess i Liama. Przygotowywali jajecznicę i głośno się śmiali. Otworzyłem lodówkę i wyjąłem z niej sok pomarańczowy po czym zamknąłem ją pupą. Wypiłem prosto z kartonu po czym spojrzałem na lokatorów. Patrzyli na mnie z uniesionymi brwiami. Posłałem im szertoki uśmiech po czym wytarłem usta w przedramię.
   -Co się stało, ze nasz królewicz ma taki dobry humor? Czyżby panna Chelsea maczał w tym palce?- powiedziała Jess.  Nakładając sobie na talerz jajecznicę. Posłałem jej złe spojrzenie, ale nie umiałem tak długo wytrzymać. Po prostu musiałem się uśmiechać.
   -Dokąd dziś jedziemy?- spytałem siadając na wysokim krześle patrząc jak do kuchni po kolei wchodzą wszyscy lokatorzy. Niall, Louis i na końcu Harry. Ten ostatni nawet na mnie nie spojrzał. Nie powiem, by mnie to jakoś bolało specjalnie. Nie wart był by się nim przejmować. Odwróciłem od niego wzrok skupiając się na Jessice, która teraz przygotowywała kolejną porcję jajecznicy. U nas szła ona jak woda, zwłaszcza gdy Niall jest w domu.
   -Zorganizowałam mecz charytatywny. Pieniądze z biletów zostaną przeznaczone dla dzieci chorych na mukowiscydozę.- powiedziała na jednym wydechu. Zastanawiałem się co my mamy tam robić, a Jess jakby czytała mi w myślach dodała.- Dołączycie do jednej z drużyn. W ten sposób podniesiemy stawkę biletów.- przytaknąłem i usłyszałem ciche prychnięcie Hazzy. Ostatnio coś go ugryzło. Cały czas chodził nabuzowany i tylko mnie denerwował. Myślałem, ze przejdzie mu z Chels, ale on nadal czuł się urażony.
   -Moim zdaniem niezły pomysł. To kiedy wyruszamy?- spytał Liam próbując jakoś rozluźnić atmosferę i odciągnąć uwagę od Harry’ego.



                                                                      ***



Z piskiem opon zahamowałem pod hotelem w którym ostatnio przebywała  Chels. Umówiliśmy się, że tym razem nie będę wchodził na górę, a dziewczyna będzie czekać pod hotelem. Nie było jej jednak. Wysiadłem z auta, rozglądając się w koło. Po chwili Chelsea wyszła w budynku i podbiegła do mnie całując w usta. Zaskoczony tylko się uśmiechnąłem otwierając jej drzwi.
   -Dokąd jedziemy?- spytała gdy siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy ulicą. Reszta miała jechać na miejsce z Liamem naszym mini vanem.
   -Zobaczysz.- powiedziałem tylko przyspieszając.
Zatrzymałem się dopiero pod wielkim stadionem w samym centrum Londynu. Całą drogę Chelsea nie dawała mi spokoju i marudziła, że jak jej nie powiem to wyskoczy z auta. Nie ustępowałem jednak. Choć niektóre jej pomysły były wręcz przerażające.
Dziewczyna spojrzała na mnie z uniesionymi brwiami, a ja posłałem jej swój najpiękniejszy uśmiech.
   -Mam nadzieję, ze lubisz football, albo przynajmniej przystojnych piłkarzy.- powiedziałem wysiadając z auta i zamykając je spojrzałem na grupkę ludzi stojących koło drzwi. To była Jess i chłopcy. Głośno się śmiali, jednak gdy zobaczyli mnie zamilkli. Nie podobało mi się ich zachowanie, ale wiedziałem że to ja i Hazza psujemy atmosferę w zespole. Podeszliśmy do nich, ja patrząc wrogo na Loczka, a Chels uśmiechając się do wszystkich serdecznie. Nie wiem czy ona nigdy nie miała złego humory i tylko na okrągło się uśmiechała, czy starała się coś ukryć pod tą maską szczęścia.
   -Nareszcie się zjawiłeś…- zaczął Harry, ale Jess mu przerwała.
   -Możecie choć dziś dać sobie z tym spokój? Robimy to dla chorych dzieci, więc ruszcie te dupy i na murawę grać w piłkę.- posłałem dziewczynie wdzięczny uśmiech po czym razem z chłopcami, zostawiając dziewczyny same, ruszyłem w stronę szatni gdzie znajdował się już jakiś inny zespół. Nie minęło kilka minut kiedy stałem gotowy do walki lustrując przeciwników wzrokiem.  Byli dziwnie rozbawieni tym, że muszą walczyć jak oni to ujęli :,, Pedałkami’’. Nie raz słyszałem takie obelgi w moim kierunku, ale oni nawet mnie nie znali. Nikt mnie tak naprawdę nie znał.  Stanąłem na pozycji atakującego. Nie grałem za często w football. Wolałę tenis czy siatkówkę. To raczej Louis interesował się tym sportem i on znał się na tym wszystkim dlatego nas rozstawił. Powiedział co mamy robić i pełnił tak jakby funkcję trenera. Gdy rozległ się gwizdek zaczęliśmy grę. Nie mogłem się skupić. Cały czas patrzyłem na trybuny uśmiechając się do Chelsea, która tylko głośno się śmiała patrząc na mnie.  Nagle poczułem jak coś uderza w moją głowę i przelatuje gdzieś wysoko ponad bramką. To piłka. Spojrzałem zaskoczony na Liama. Ten tylko wymachiwał rękoma na prawo i lewo, a cała hala głośno się śmiała. Przynajmniej oni dobrze się bawili. Reporterzy robili zdjęcia, ale to był dopiero początek. Nagle obok mnie zjawił się Harry. Pchnął w tył krzycząc:
   -Zapomnij o niej na chwilę i skup się idioto! Przez ciebie możemy przegrać z tymi fagasami! Chcesz się do reszty upokorzyć?!- zmrużyłem oczy zaciskając  dłonie w pieści. Błysk fleszy. Reporterzy mieli niezłą zabawę. – Może i ty nie masz nic do stracenia, ale ja mogę stracić przez tą twoją dziwkę reputację.- wszystko się we mnie gotowało, a jego słowa tylko dolały benzyny do ognia. Dałem mu w twarz i zacząłem okładać jak w amoku. Liam i Niall próbowali mnie oderwać, ale nie dawałem im tego zrobić. W końcu ustąpiłem widząc jak Harry chroni głowę przed ciosami. Splunąłem na murawę po czym wyrwałem się chłopcom i wściekły ruszyłem w kierunku szatni. Nie obchodziło mnie czy wygramy, czy może przegramy. To było najmniej ważne w tej sprawie, ale Harry był rozpieszczonym szczeniakiem, który nie potrafił dostrzec tego co jest tak naprawdę ważne. Zdenerwowany kopnąłem w jedną z szafek, a ta z hukiem spadła na ziemię. Nie odwróciłem się gdy ktoś wszedł do środka. Dalej stałem nachylony przed umywalką patrząc w wir wody.
    -Gdybym mógł to bym was chyba rozszarpał! Jak wy się zachowujecie! Myślicie że nam wasze zachowanie odpowiada?!- rozległ się głos Liama.- Jutro będziecie na okładkach wszystkich gazet w Anglii, albo i na świcie. Internet zapewne już jest przepełniony tymi zdjęciami. A to nie szkodzi do cholery tylko wam, a też nam! Jesteśmy zespołem!- wrzasnął chłopak siadając na ławce.
   -Nie pozwolę jej obrażać…-wychrypiałem.
   -Może trochę mnie poniosło. Nie pomyślałem, ale… No kurde! Chyba miałem prawo!- powiedział patrząc na mnie smutnym wzrokiem. Nie odpowiedziałem. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem jak ociera krwawiący łuk brwiowy.- Zacznijmy od nowa. Zayn ja po prostu się boję, że ty ją skrzywdzisz.- powiedział Loczek, a ja obróciłem się w jego stronę. Wiedziałem, że to powie. Po prostu to czułem.
    -Zmieniłem się, a ty powinieneś uszanować to, że ją kocham i że wybrała mnie.- odparłem zagryzając dolną wargę.
    -Okey. Zapomnijmy o tych kłótniach. Po prostu wyjdźmy tam i zagrajmy jak najlepiej potrafimy.- powiedział Hazza poskakując i rozpościerając ręce.- Ale najpierw misiaczek!- krzyknął biegnąc w moją stronę. Niechętnie przytuliłem chłopaka, a reszta dołączyła do nas. Szczególnie podobało się to Louisowi i Niallowi.

_______

Od Akwamaryn: Myślę, ze wyszedł nieźle. Mi się osobiście podoba i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona. Pisałam mozolnie i początek nie szedł za dobrze, ale potem jak ruszyłam... Mam nadzieję, że wy też jesteście zadowoleni.

piątek, 17 sierpnia 2012

9. To jeszcze nie ten moment…

                                                                 Chelsea…



            Sięgnęłam do portfela i wyjęłam z niego banknot. Położyłam go na ladzie a ekspedientka sprawnie go zabrała po chwili wydając resztę. Wzięłam do ręki kubek z mrożoną herbatą i zaczęłam rozglądać się za wolny miejscem. Pomimo tego ,że był poniedziałek centrum handlowe jak zwykle było przepełnione. Gdy tylko zauważyłam stolik od razu do niego podbiegłam. Opadłam na jedno z krzeseł zrzucając z ramion kolorowe torby. Zakupy wykańczają. Dlatego chodziłam na nie tak rzadko.
Wzięłam łyka zimnego napoju i zamknęłam oczy.
   -Cześć , mogę się dosiąść ?- Usłyszałam nad sobą mocny męski głos. Niechętnie podniosłam powieki ,żeby przyjrzeć się intruzowi który zakłócał mój spokój. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Chłopak był bardzo przystojny. Wysoki , dobrze zbudowany szatyn o niebieskich oczach.
   -Tam masz wolny stolik.- Powiedziałam miło ,wskazując ręką kierunek. Nie miałam ochoty na towarzystwo musiałam przemyśleć kilka spraw i po prostu odpocząć. Po wczorajszej randce wróciłam wykończona a z samego rana wybrałam się na zakupy ,żeby nie musieć na razie wracać do „domu” i oglądać tego kretyna.
   -Tak ale przy tamtym stoliku nie ma ciebie.- Odparł słodko się uśmiechając. Gdyby nie to ,że byłam zmęczona pewnie bym przystała na taki układ.
   -Wybacz ale mam chłopaka. Za dwadzieścia minut tu będzie.- Mruknęłam spoglądając na zegar wiszący na przeciwnej ścianie. Ten tylko pokiwał głową ze zrozumieniem i odszedł. Nagle mój telefon zaczął wibrować. W pierwszym momencie wściekła ,że nie mam dla siebie chwili spokoju postanowiłam go zignorować jednak szybko go wyciągnęłam i odebrałam połączenie.
   -Tak ,słucham.- Mruknęłam zmęczonym głosem. Nawet nie zdążyłam spojrzeć kto dzwoni.
   -Cześć mała.- Gdy w słuchawce rozległ się ciepły głos bruneta na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Czekałam na jego telefon.- Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór ?
   -Pomyślmy…chyba znajdę wolną chwilkę a co proponujesz ?- Droczyłam się z nim. Wczoraj pożegnaliśmy się tylko niewinnym całusem w policzek.
   -Po wczorajszym dniu jestem raczej ostro poszukiwany przez brukowce więc co powiesz na kolację u mnie w domu ? Zjemy wszyscy razem a potem możemy obejrzeć jakiś film bo ostatnim razem nie wyszło to nam najlepiej.- Cicho się zaśmiałam.
   -Tak. Bardzo chętnie. Tylko czy Harry nie będzie miał nic przeciwko ? Jest na mnie dość cięty…-Mruknęłam udając ,że mimo wszystko zależy mi na zdaniu loczka.
   -Nim się nie przejmuj. To ja cię zapraszam nie on.- Ostatnie zdanie bardzo mocno zaznaczył. Kąciki moich ust powędrowały ku górze. Zayn ma dość zachowania Harrego. Wystarczy punkt zapalny a oni wybuchną. To łatwiejsze niż myślałam…ale jeszcze nie teraz.
   -W takim razie bardzo chętnie.
   -Świetnie. Wpadnę po ciebie tak o piątej trzydzieści.- Powiedział wesoło.
   -Będę czekać.- Odparłam. Byłam pewna ,że w tym momencie na jego twarzy pojawił się uśmiech.
   -Do zobaczenia.
   -Do zobaczenia.- Odpowiedziałam i się rozłączyłam.
Jest dobrze. Westchnęłam i spojrzałam jeszcze raz na zegar.
Piętnaście po dwunastej.
Czas wracać do hotelu. Potrzebny mi sen. Dużo snu…  


                                                             ***


            Ze snu wyrwało mnie ciche pukanie. Otworzyłam zaspane oczy i próbowałam zlokalizować miejsce z którego wydobywa się nieznośny dźwięk. Po chwili zdałam sobie sprawę ,że ktoś próbuje dostać się do mojego pokoju. Szybko wstałam i podeszłam do drzwi aby je otworzyć.
   -Ładnie ci tak.- Usłyszałam a na moim policzku został złożony całus. Moim oczom ukazał się wysoki mulat z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
   -Tylko nie mów ,że już po piątej.- Mruknęłam błagalnie. Ten tylko pokiwał głową.- Nic się nie stanie jak troszkę się spóźnimy ?- Zapytałam niedbale się uśmiechając. Jak mogłam zaspać ?
   -Nie. Niall biedny będzie musiał głodować ale wyjdzie mu to na dobre.- Powiedział a ja się zaśmiałam. Spojrzałam w dół. Miałam na sobie długie dresowe spodnie i szeroką rozciągniętą koszulkę.
   -No dobrze. Wejdź. Daj mi piętnaście minut a znowu będę wyglądała jak człowiek.- Lekko się przesunęłam pozwalając mu wejść do środka.
   -Tak też jest ładnie. Naprawdę.- Wytknęłam na niego język i rzucając mu jakiś magazyn zniknęłam w łazience.
Wyglądałam okropnie.
Szybko wskoczyłam pod prysznic. Gdy wyszłam ubrałam wcześniej przygotowane nowe ciuchy. >Zobacz< Po czym rozpuściłam włosy i zrobiłam delikatny makijaż.
Spojrzałam na zegarek i ze zdumieniem stwierdziłam ,że minęło zaledwie dziesięć minut. Dumna z siebie wyszłam powoli z łazienki.
Zayn siedział w salonie. W milczeniu patrzył na jeden z artykułów w gazecie.
   -Przeglądałaś ją dzisiaj ?- Zapytał podnosząc gazetę tak żebym widziała główne zdjęcie. W środku się uśmiechnęłam. Oczywiście ,że ją widziałam. Na pierwszej stronie wielkimi czerwonymi literami pisało:


                            CZY JEDNEMU Z CZŁONKÓW 1D 
                            UDERZYŁA SŁAWA DO GŁOWY ?
                      ZAYN MALIK POBIŁ JEDNEGO Z FOTOREPORTERÓW !
                          KIM JEST DZIEWCZYNA Z KTÓRĄ SIĘ SPOTYKA ?
                               Cała prawda a młodym gwiazdorze i jego wybrykach !


Westchnęłam.
   -Tak.- Gdy otwierał usta żeby najprawdopodobniej mnie przeprosić ,uciszyłam go gestem ręki.- Zayn wiem ,że jesteś gwiazdą. Ty prawdopodobnie już przyzwyczaiłeś się do tego ,że o tobie piszą i robią ci zdjęcia… myślę też ,że tobie to już nie robi różnicy bo ciebie nie interesuje co mówią i myślą o tobie inni. Uwierz mi ,że gdybym miała się przejmować takimi sprawami to już dawno popełniłabym samobójstwo. Życie nauczyło mnie ,że najważniejsze jest to co myślą o tobie najbliżsi. Zapomnijmy o tym artykule.-Dodałam miło się uśmiechając.
   -Nie przeszkadza ci to ?- Zapytał a na jego twarzy zaczął błądzić uśmiech. Pokręciłam przecząco głową.- W takim razie zapomnijmy o tym i jedźmy już na kolację bo Niall do mnie dzwonił żeby mi oznajmić ,że Jess nie pozwala mu zacząć jeść bez nas.
Zaczęłam się śmiać.
   -W takim razie jedźmy już bo chłopak nam wpadnie jeszcze w anoreksje.- Powiedziałam żartobliwie a Zayn spojrzał na mnie przerażony.
   -Nigdy jeszcze tak długo nie był pozbawiony jedzenia…to całkiem możliwe.-Mruknął śmiertelnie poważnie ale po chwili się uśmiechnął.
   -Szybko ! Trzeba zapobiec jego śmierci !- Krzyknęłam ciągnąc go za rękę do wyjścia. Biegnąc na dół głośno się śmialiśmy.  
 


                                                                  ***


            Nabiłam na widelec kawałek kurczaka i włożyłam go wolno do ust. Zayn uśmiechnął się do mnie cwaniacko znad swojego talerza a ja cicho się zaśmiałam.
   -Możesz się skupić ?- Warknął Harry patrząc złośliwie na mulata. Ten zacisnął dłonie  w pięści żeby opanować złość. Jess posadziła ich jak najdalej od siebie tak aby nie doszło do kłótni jednak Hazza ciągle próbował dopiec albo mi albo Zaynowi.
Gdy tylko weszliśmy do domu i zaczęłam przepraszać za spóźnienie Harry głośno prychnął przechodząc obok nas. Zayn już otwierał usta żeby mu coś odpowiedzieć ale równo z Jessicą powstrzymałyśmy go gestem ręki.
   -A dlaczego wnioskujesz ,że nie jestem skupiony ?- Zapytał brunet. Jess i Liam spojrzeli na chłopaków z ciekawością.
   -Bo nawet nie masz pojęcia o czym mówimy i ,że to również dotyczy ciebie.- Odparł chłodnym tonem loczek. Louis zdał sobie sprawę ,że nikt go nie słucha i również zaczął obserwować wymianę zdań chłopaków.
   -Planujemy ,żeby zrobić sobie jakiś tydzień przerwy. Króciutkie wakacje.- Odpowiedział mu spoglądając na niego z politowaniem.- Jessica właśnie zapytała czy wybierzemy się gdzieś razem. Chyba znacie moją odpowiedź.- Wszyscy przerzucili wzrok na Harrego czekając na jego odpowiedź. Dyskusja chłopaków zaczęła przemieniać się w kłótnie.
   -No właśnie wyobraź sobie ,że nie. Nie wszyscy chodzą za tobą i wzdychają z miłości.- Wysyczał Harry złośliwie na mnie spoglądając. W tym momencie znad talerza podniósł wzrok także Niall przerywając jedzenie. Wszyscy czekali na reakcje Zayna.
   -I właśnie dlatego moja odpowiedź brzmi „NIE” bo zachowujesz się jak dziecko i nie potrafisz zaakceptować faktu ,że ktoś jest szczęśliwy gdy ty akurat nie jesteś !- Mulat podniósł głos. Harry rzucił sztućce na talerz i wstał od stołu. Wszyscy przestraszeni podskoczyli.
   -Jesteś żałosny…-Mruknął jeszcze i poszedł na górę.
W kuchni zapanowała cisza.
Nikt nie miał pojęcia co robić aż w końcu zabrała głos Jessica.
   -Nie mam pojęcia o co wam poszło ale sprawa nie jest błaha. Powinieneś iść z nim porozmawiać. Myślałam ,że wam przejdzie ale jak widać to dużo poważniejsze.
Zayn westchnął.
   -Nie dziś. Harry jest zły. Ja też. A poza tym zaprosiłem dziś Chels i nie mam zamiaru zostawiać jej samej tylko dlatego ,że Hazza sobie coś ubzdurał.- Powiedział.
   -Mną się nie przejmuj. Przecież to twój przyjaciel.- Dodałam szybko widząc jak Liam otwiera usta.
   -Zgadzam się z Jess jak i z Zaynem. Musisz z nim porozmawiać ale nie dziś. Na razie o tym zapomnijmy.- Mruknął a na jego ustach zawitał delikatny uśmiech.- Dziękuje. Pyszna kolacja ale ja uciekam bo jestem już umówiony z Daniell. Fajnie ,że przyszłaś.- Dodał ostatnie zdanie całując mnie w policzek. Po chwili zostaliśmy w kuchni już tylko w piątkę.
   -Może pogramy w tenisa ?- Zapytał Louis poruszając brwiami w górę i dół.- Wszyscy cicho się zaśmiali. Na twarzy Zayna pojawił się gigantyczny uśmiech.
   -Chcesz poznać smak porażki ?- Zapytał. Chłopcom humory poprawiły się natychmiast jednak Jess smutno patrzyła na miejsce które podczas kolacji zajmował loczek. Na ten widok coś zabolało mnie w sercu.
Wiedziałam ,że to moja wina…ale dlaczego czułam się z tym tak źle ?
Przecież to kolejna część planu. Wszystko idzie po mojej myśli.
Westchnęłam. Musiałam jakoś pogodzić chłopaków.
To jeszcze nie ten moment…  
   -Idźcie grać a ja z Jess posprzątamy i do was dołączymy.- Powiedziałam przybierając na twarz ciepły uśmiech. Oni tylko przytaknęli i pognali do salonu. Jak dzieci.
            Odłożyłam do zmywarki ostatnią szklankę po czym ją zamknęłam i odwróciłam się do Jessici.
   -Dziękuję za pomoc.- Powiedziała szczerze się uśmiechając.
   -Nie ma za co. To nie problem. Ty przygotowałaś świetną kolację.- Odpowiedziałam siadając obok niej. Nalała do szklanki soku po czym mi ją podała. Zapanowała cisza. Postanowiłam ją wykorzystać.- Mam wrażenie ,że między chłopakami jest naprawdę źle.- Mruknęłam dotykając brzegów szklanki.
   -Tak. Zwykle byli na siebie źli jeden dzień i im przechodziło. Teraz jest inaczej.- Bardzo martwiła się tą sytuacją.
   -A może ich jakoś pogodzimy ?- Zapytałam z uśmiechem.
   -Co masz na myśli ?- Na twarzy brunetki widziałam zaciekawienie.
   -Jesteś ich menadżerką ,prawda ?- Ta tylko pokiwała głową.- Możesz załatwić jakąś akcje charytatywną ?- Kąciki jej ust delikatnie się uniosły.
Gdy już wszystko było zaplanowane i miałyśmy iść do salonu Jess złapała mnie za rękę.
   -Chelsea…czy ty myślisz o Zaynie na poważnie ?- Zapytała dziewczyna. Widząc moje zdziwienie szybko kontynuowała.- Nie myśl sobie ,że pytam bo jestem zazdrosna czy coś. Po prostu nie chcę ,żeby cierpiał. On chyba coś do ciebie czuje. Chce być po prostu pewna…- Nie dałam jej dokończyć przerywając w połowie zdania.
   -Nie musisz się o to martwić. Zayn jest mi bardzo bliski.- Po raz kolejny się uśmiechnęła. A ja znowu poczułam dziwne ukłucie w sercu.


                                                                    ***


            Zatrzymałam się przy drzwiach do pokoju i spojrzałam chłopakowi w oczy.
   -Chcesz wejść ?- Zapytałam.
   -Już późno. Jessica coś na jutro planuję…muszę się porządnie wyspać.- Odparł. Przytaknęłam ze zrozumieniem.
   -Bawiłam się dziś naprawdę dobrze.- Cicho się zaśmiałam gdy przypomniał mi się taniec szczęścia Louisa i Jess gdy z nami wygrali.- Dziękuję za zaproszenie.- Dodałam ciszej.
   -To ja się cieszę ,że mogłem spędzić ten wieczór w twoim towarzystwie.- Widziałam ,że jest wykończony a dobrze wiedziałam ,że jutro czeka go nie małe wyzwanie.
   -Ok. ja już cię nie zatrzymuje. Wracaj do domu i wskakuj do łóżka.- Złapałam go za szyję i mocno przytuliłam. Przez moment staliśmy w  tej pozycji w ciszy jednak chwilę później delikatnie się od siebie odsunęliśmy. Spojrzałam Zaynowi w oczy. Co jak co ale oczy to miał piękne. Zawsze takie wesołe. Przybliżyłam swoją twarz do jego twarzy a nasze usta się złączyły. Gdy się od siebie oderwaliśmy mulat złapał mnie za rękę.
   -Wiesz ,że jesteś mi bardzo bliska ?- Zapytał z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
   -To dobrze bo ty też jesteś dla mnie bardzo ważny.- Po raz kolejny się pocałowaliśmy.
   -Chcesz jechać jutro z nami ? Jeszcze nie wiem gdzie i co będziemy tam robić ale mam wrażenie ,że bez ciebie to nie będzie to samo.- Ukłucie. Po raz trzeci.
   -Z rozkoszą.- Odparłam ze zdziwieniem stwierdzając ,że nie kłamię.


____
Od Jemi : Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak niezadowolona ze swojego rozdziału. Długi i nudny. Przepraszam.
  

sobota, 11 sierpnia 2012

8. -Powiedz mi tak szczerze. Lubisz komedie romantyczne?

                                               Zayn… 


        Otworzyłem drzwi od auta i uśmiechnąłem się do mojej dzisiejszej towarzyszki. Długo myślałem, zanim ją zaprosiłem na to kino.  Pogoda dopisywała humory też, jedynie repertuar był nijaki. Jakieś romansidła na które mnie nie ciągnęło. Postanowiłem jednak zmusić się, by sprawić jej przyjemność. Wybraliśmy jakąś komedię.
     -Ja kupię popcorn, a ty możesz wejść.- powiedziałem wyjmując z kieszeni portfel. Dziewczyna uśmiechnęła się blado i położyła na nim swoją dłoń.
     -Ja zapłacę.- powiedziała patrząc na mnie zadowolona. Większość dziewczyn nigdy tego nie proponowała.
    -O ile dobrze pamiętam ja cię zaprosiłem i ja zapłacę. Idź na salę.- kiedy dziewczyna otwierała już usta zmrużyłem oczy i posłałem jej gniewne spojrzenie. Brunetka uniosła dłonie w geście poddania i oddaliła się.
    Dołączyłem do niej po krótkim czasie kiedy na wielkim ekranie leciała jakaś reklama jakiegoś innego filmu. Powiem szczerze, że była bardziej interesująco od tego co było potem. Cały film siedzieliśmy w ciszy. Ona oglądała film, a ja zastanawiałam się, czy to jest randka czy tylko spotkanie towarzyskie.
    -Naprawdę cię to ciekawi?- spytałem cicho biorąc jej dłoń i jeżdżąc po niej swoim palcem. Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona po czym uniosła jedną brew.
    -A ciebie nie?- spytała patrząc na mnie z uśmiechem.- To interesujące. Ta kobieta nie miała pojęcia, że jej mąż to agent nieudacznik. Gdybyś się skupił na filmie, a nie na mnie zrozumiał byś.- powiedziała nadal na mnie patrząc. Cicho się zaśmiałem i puściłem jej dłoń. Wyprostowałem się i wlepiłem wzrok w ekran.
    -Teraz dobrze?- spytałem cicho patrząc na nią katem oka. Dziewczyna cicho zachichotała po czym poklepała mnie po dłoni. Miło.
    - Od razu lepiej prawda?


                                                                         ***


             -Powiedz mi tak szczerze. Lubisz komedie romantyczne?- spytałem kiedy wychodziliśmy z kina. Rozprostowałem ramiona idąc w stronę parku. To nie była ostatnia atrakcja tego wieczoru.
    -Szczerze, to nie przepadam. Wole horrory lub dramaty, ale jak już coś leci to staram się oglądać, a nie skupiać na wszystkim w koło. – powiedziała idąc za mną. Wcisnąłem ręce do kieszeni i posłałem jej szeroki uśmiech.
    -No przepraszam, że mam podzielną uwagę.- powiedziałem i wytknąłem jej język. Nim się obejrzeliśmy byliśmy w parku.- Chodź. Idziemy na lody.- powiedziałem ciągnąc ją za sobą. Szła niechętnie  i kiedy w końcu stanęła w miejscu postanowiłem dalej jej nie ciągnąć. Złapałem ją w pasie i przełożyłem sobie przez ramię. Chelsea krzyknęła, a po chwili roześmiała się uderzając mnie w plecy.
     -Puszczaj mnie!- krzyknęła wyrywając się. Zatrzymałem się słysząc te słowa i położyłem dziewczynę na trawie przygniatając jej ręce i nogi swoimi.
    -Słonko. Myślisz, że mnie pokonasz?- spytałem rozbawiony i usłyszałem jak jakieś małe dziecko mówi, że gwałcę tę dziewczynę. Obejrzałem się i zobaczyłem fotoreporterów. Już chciałem się podnieść kiedy zaczęli robić zdjęcia. Szybko wstałem i pociągnąłem Chels w stronę auta. Z ust reporterów padały dziwne pytania co do nas, na które oczywiście nie odpowiadałem. Jednak kiedy ktoś spytał czy dziewczyna jest moją ofiarą i kto będzie kolejny po prostu walnąłem go z pieści w nos. Wsiadłem do auta w momencie kiedy mężczyzna przewrócił się. Ruszyłem z piskiem opon, a kiedy zniknęliśmy za rogiem usłyszałem  głośny śmiech mojej pasażerki. Nie wiedziałem co w tej całej sytuacji było fajnego. Już raz byłem na okładkach gazet jako awanturnik i nie chciałem być po raz kolejny.


                                                                            ***


       Podrapałem się po karku i przewróciłem na brzuch chowając głowę w poduszkę słysząc muzykę dobiegającą a pokoju obok. To Harry miał tam pokój. Wściekły uderzyłem w ścianę pięściami, ale nie zadziałało. Jeszcze bardziej nabuzowany ruszyłem do jego pokoju. Otworzyłem drzwi i podszedłem do wieży stereo którą wyłączyłem.
    -Człowieku! Niektórzy chcą spać! Wróciłem późno i chcę się wyspać!- wrzasnąłem i nagle mnie olśniło. Skąd ci wszyscy paparazzi wiedzieli gdzie jestem? Wczorajszy wieczór nie należał do udanych i musiałem powiedzieć, ze miałem podejrzenia co do tego kto go zniszczył.
    -Nie wyspała się nasza gwiazdka?- spytał ironicznie podchodząc do mnie i wypinając klatkę piersiową. Cicho prychnąłem.- Trzeba było tyle nie siedzieć w samochodzie za domem.
    -Trzeba było nie donosić, że wychodzę z Chels.- powiedziałem sam nie zdając sobie z tego sprawy.  Dopiero gdy to powiedziałem na głos zrozumiałem, że on naprawdę był do tego zdolny.
   -Nikomu nie mówiłem. Sądzisz, że jestem aż tak głupi?- spytał, a ja zaśmiałem się sztucznie. Nagle do pokoju ktoś wszedł ale nawet się nie obróciłem.
   -Tak, uważam że jesteś taki głupi. Czy ty wiesz co narobiłeś?!- nagle Jess rzuciła we mnie gazetą. Wziąłem ją do ręki i rozprostowałem.  W oczy rzuciło mi się zdjęcie jak leżę  na Chelsea, a kolejne jak daję w twarz jednemu z reporterów.- To narobiłeś!- krzyknąłem i rzuciłem mu gazetę. Wściekły kopnąłem w kosz, który stał w rogu, po czym wyszedłem z pokoju.  Usiadłem na kanapie zabierając Niallowi ciastka, a kiedy chciał się odezwać spojrzałem na niego znacząc.
   - Nie prowokuj mnie.- powiedziałem pchając sobie do ust ciasteczka czekoladowe i skacząc po kanałach. Kiedy Harry wszedł do pokoju nad zwyczajniej w świecie zignorowałem go. Kiedy jednak usłyszałem jego komentarz…
     -Nie zdziwił bym się gdyby ten nagłówek był prawdą.- wstałem i wściekły podszedłem do Hazzy. Pchnąłem go na ścianę i zmierzyłem wzrokiem.
     -Pilnuj swojego nosa smarku. Chels jest moja…- to drugie wyszeptałem tak cicho, że tylko on to słyszał.- Idź lepiej do piaskownicy loczku.- wycedziłem przez zęby po czym nie patrząc za niego wyszedłem z domu.


_____
Od Akwamaryn: Pisałam bez większej weny. Zmuszałam się i nie podoba mi się. Po prostu nie podoba, ja nie potrafię być z niego zadowolona. Z każdym razem gdy go czytam po raz kolejny coraz bardziej mi się nie podoba, ale mniejsza z tym...

czwartek, 2 sierpnia 2012

7. Zrozumiał ,że to nie jest zwykłe zlecenie. Zrozumiał ,że to prywatna zemsta...

                                                         Chelsea…



                Patrzyłam na znikającą sylwetkę chłopaka w milczeniu. Zła na Zayna ,że był takim tchórzem i zostawił mnie sam na sam z Harrym spuściłam wzrok na podłogę. Loczek patrzył na mnie czekając na jakieś wytłumaczenie. Westchnęłam.
   -Harry ja…nie mam pojęcia co ci powiedzieć ,ponieważ nie żałuje tego co zaszło między mną a Zaynem.- Zielone oczy chłopaka nagle posmutniały.- Przepraszam. Nie powinno mnie tu być. Nie chcę żebyście się przeze mnie kłócili. Za chwilę zabiorę swoje rzeczy i…
   -Nie.- Przerwał mi stanowczo.- Zostań. Fakt ,że dokonałaś wyboru, który co prawda mi się nie podoba, nie ma nic wspólnego z tym ,że grozi ci niebezpieczeństwo.- Smutno na mnie spojrzał i wyszedł z pokoju.
Czułam dziwną pustkę. Czy ja właśnie współczuję ?
Szybko potrząsnęłam głową. Tak musiało być. Aby osiągnąć swój cel musiałam iść po trupach. Zawsze tak robiłam. Dzięki temu ,że ludzie są tak naiwni i dobroduszni zawsze mi się udawało.
Po raz kolejny westchnęłam. Musiałam mieć chwilę spokoju dla siebie aby zdecydować co dalej. Gdy usłyszałam ciche kroki Harrego natychmiast postanowiłam iść do swojego pokoju.
            Ostatni raz przeanalizowałam swój plan a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Najpierw trzeba zdobyć ich zaufanie potem powoli zbliżać się do Zayna a gdy już go w sobie rozkocham po prostu wykonać zlecenie i zniknąć.
Wiedziałam ,że prośba klienta jest wyjątkowa i pewnie bym się na nią nie zgodziła gdyby nie to ,że to była również moja osobista zemsta. W tym momencie przypomniała mi się rozmowa z Samem.

Chłopak o ciemno brązowych włosach patrzył na mnie z determinacją w oczach czekając na moją odpowiedź.
   - On ma cierpieć tak samo jak ja…Niech dowie się jakie to uczucie gdy najbliższa osoba wbija ci nóż w plecy…- Dodał starając się mnie tym przekonać.
   -A co on ci takiego zrobił ,że go tak nienawidzisz ?- Zapytałam ciekawa.
   -Odebrał mi marzenia o które tak długo razem walczyliśmy. Chciałbym ,żebyś też poróżniła go z tymi pedałami z „zespołu”.
   -W takim razie porozmawiajmy o cenie.- Powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
   -To nie ma znaczenia. Jestem gotów na wszystko. Planuję tą zemstę od trzech lat.

Czas w końcu wykonać zlecenie i zniknąć…
            Obudził mnie głośny śpiew ptaków. Nałożyłam na głowę poduszkę jednak to nie pomogło. Zła ,że ktoś przerywa mi sen rzuciłam ją na podłogę i szybko wstałam. Na stojącym niedaleko biurku zauważyłam białą kartkę. Podeszłam tam i wzięłam ją do ręki po czym zaczęłam czytać.
   -Twoja sukienka z imprezy nie nadaje się do noszenia po mieście. Gdy spałaś pozwoliłam sobie spojrzeć na rozmiar twoich ciuchów i wybrałam coś dla ciebie ze swojej szafy. Jess.
Zerknęłam na ubrania które pożyczyła mi dziewczyna i stwierdziłam ,że nie są złe. Czarne rurki a do tego biała bokserka z nadrukiem. Wzięłam szybko rzeczy i poszłam do łazienki.
Wzięłam krótki prysznic. Następnie dokładnie zmyłam cały makijaż z wczoraj i pomalowałam delikatnie rzęsy tuszem który zawsze miałam przy sobie. Związałam włosy w wysoki kucyk a już po chwili wychodziłam z łazienki. Z kuchni dobiegły mnie radosne głosy. Więc postanowiłam iść właśnie tam.
Nie byłam absolutnie gotowa na widok który tam zastałam. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Jess stała przy wysepce kuchennej i zrzucała kolejnego naleśnika na ogromny talerz karcąc Nialla za to ,że zjadł już piątego i nadal mu mało. Na krześle obok blondyna siedział Zayn który wpychał do ust kolejny kawałek ciasta starając się nie śmiać. W salonie który był połączony z kuchnią triumfował właśnie Liam który prawdopodobnie wygrał w jakaś grę z Louisem.
   -No w końcu wstaliście !- Krzyknęła Jessica patrząc w moją stronę. Zdziwiona ,że mówi w liczbie mnogiej obejrzałam się za siebie. Harry wyminął mnie obojętnie. Wykręciłam oczami. Chyba po raz pierwszy go ktoś odrzucił bo coś cienko to znosił…
   -Cześć.- Powiedziałam siląc się na wesoły ton. Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Zayna. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam a on odwzajemnił gest.- Dziękuję za ubrania.- Mruknęłam do brunetki łapiąc za materiał bluzki która miałam na sobie. Ta tylko machnęła ręką mówiąc ,że to nie problem.
Usiadłam obok mulata a Jessica podała mi talerz i sztućce. Nałożyłam sobie jednego naleśnika stwierdzając ,że burczy mi w brzuchu.
   -Chciałbym z tobą później porozmawiać na osobności.- Powiedział cicho Zayn. Przytaknęłam mu ruchem głowy i zabrałam się za jedzenie. Harry rzucał mi dziwne spojrzenia.
   -Mogę poprosić o dżem ?- Zapytałam. Loczek zerknął na słoiczek z dżemem który stał przed nim ale nie wykonał żadnego ruchu. Wszyscy czekali na jakąś reakcje.-Harry , podasz mi dżem ?- Powtórzyłam prośbę. Chłopak nabił na widelec kawałek naleśnika i wolno włożył go do ust. Bawił się tą sytuacją.
   -Harry ! Ogłuchłeś ?! Chelsea cię o coś prosiła. Mógłbyś nie zachowywać się jak pępek świata i być trochę milszym ?- Warknął wściekły Zayn. Wszyscy patrzyli to na Harrego to na Zayna. Wiedziałam ,że jak zaraz czegoś nie zrobię to któryś z nich wybuchnie.
   -Dziękuje wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Nie wiem jak będę mogła się jeszcze wam odwdzięczyć.- W tym momencie Harry głośno odsunął krzesło i po prostu wyszedł z kuchni.-To moja wina…-Mruknęłam udając skruchę.
   -Nie przejmuj się nim. Przejdzie mu.- Pocieszył mnie Louis.
   -Nie chce robić zamieszania. Będę już wracać do domu. Zaraz zamówię taksówkę.- Powiedziałam wstając ze swojego miejsca blado się uśmiechając.
   -Nie żartuj. Przecież któryś z nas może cię odwieźć.- Szybko oznajmił Liam.
   -Nie chce robić kłopotu ,na pewno macie ważniejsze sprawy na głowie.
   -Dziś niedziela. Robimy sobie wolne.- Wybełkotał Niall wkładając kolejny kawałek naleśnika do ust za co dostał od Jess po łapach.
   -Mogę cię odwieźć.- Zaproponował Zayn. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
            Samochód zatrzymał się pod hotelem „Meridian”. Odpięłam pasy.
   -Wejść z tobą na górę ?- Zapytał mulat. Dokładnie mu się przyjrzałam. Zwykle gdy słyszę takie pytanie chłopak ma na myśli jedno…ale tym razem zdziwiona stwierdziłam ,że widzę w jego oczach po prostu troskę. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
   -Tak.- Odparłam. Wysiedliśmy z samochodu i w ciszy weszliśmy do budynku. Podeszłam do recepcji i poprosiłam o klucz do mieszkania. Dobrze ,że jednak postanowiłam wynająć pokój na kilka dni. Wjechaliśmy windą na trzecie piętro i skierowaliśmy się w stronę pokoju numer szesnaście. Otworzyłam drzwi.
   -Może wejdziesz do środka ? Chciałeś ze mną porozmawiać.-Ten tylko przytaknął głową. Cały pokój składał się z trzech pomieszczeń. Głównym pomieszczeniem do którego wchodziło się bezpośrednio z korytarza był mały salonik ,dalej znajdowała się sypialnia i niewielka łazienka.
   -Całkiem ładnie.- Mruknął. Spojrzałam mu w oczy. Czyżbym widziała w nich strach ?
   -O czym chciałeś porozmawiać ?- Zapytałam rzucając torebkę na jeden z foteli.
   -Chciałem cię przeprosić za to co zdarzyło się wczoraj w nocy…no wiesz ten mój cały pocałunek i tak dalej.- Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
   -Nie masz za co przepraszać.- Kącik jego ust delikatnie podniósł się ku górze.
   -Mimo wszystko to z mojej winy Harry był dziś dla ciebie tak niemiły więc chciałbym ci to zrekompensować. Co powiesz na kino ?- Dokładnie mu się przyjrzałam. Wszystko idzie zgodnie z planem.
   -Bardzo chętnie.- Odparłam.
   -Będzie ci pasować dziś o szóstej ?- Zapytał. Przytaknęłam mu tylko ruchem głowy.-W takim razie będę się powoli zbierał…Uważaj na siebie Chelsea.-Mruknął będąc przy drzwiach. Podeszłam do niego i złożyłam całusa na jego policzku.
   -Do zobaczenia.- Jego oczy zapłonęły radosnym blaskiem.
   -Do zobaczenia.
            Mocno pchnęłam ciężkie metalowe drzwi i żywym krokiem weszłam do budynku. Szybko pokonałam większość długiego korytarza i stanęłam przed kolejnymi drzwiami. Bez pukania wtargnęłam do pokoju. Gdy tylko zauważyłam blond włosy zaczęłam krzyczeć:
   -Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ,że prawie zepsułeś cały mój plan ?! Przeszkadzasz mi w wykonywaniu zlecenia !- Chris podniósł się z łóżka i do mnie podszedł.
   -Wyglądasz tak pięknie jak się na mnie wściekasz…-Szepnął próbując dotknąć mojego policzka.
   -Czy do ciebie nic nie dociera kretynie ?!- Wrzasnęłam gdy nagle w wejściu dostrzegłam postawną sylwetkę. Zamarłam. Ojciec bardzo rzadko wychodził ze swojego gabinetu.
   -Chelsea. Chris. Do mnie.- Powiedział stanowczo i ruszył przed siebie. Obrzuciłam blondyna morderczym spojrzeniem.
Kilka chwil później siedziałam z Chrisem przed biurkiem ojca czekając na to co ma nam do powiedzenia.
   -Christopher wczoraj zdradził mi ,że podjęłaś się bardzo nierozsądnego zlecenia i że się o ciebie martwi.- Prychnęłam.-Czy to prawda ? Czy to prawda ,że klient poprosił ,żebyś najpierw rozkochała w sobie ofiarę a potem strzeliła jej w głowę ?- Zapytał bez ogródek.
   -Tak.-Nie warto było kłamać. Jak miałam umrzeć to tylko z honorem.
   -A jeżeli on zorientuje się ,że jest coś nie tak ? Narażasz nie tylko siebie ale i nas.- Powiedział.
   -Uznałam ,że prawdopodobieństwo zdemaskowania mnie jest tak niewielkie ,że warto zaryzykować. A czy Chris zdradził ci kim jest moja ofiara ,ojcze ?- Ten przyjrzał mi się z zaciekawieniem.
   -Mam zamordować Zayna Malika. Syna Carlosa Malika który pozbawił nas jednej z najważniejszych osób w naszym życiu.- Mówiłam głośno i wyraźnie. Jego oczy pociemniały. Zrozumiał ,że to nie jest zwykłe zlecenie.
Zrozumiał ,że to prywatna zemsta za zabójstwo matki.
           


                                                                   ***


            Ostatni raz poprawiłam materiał delikatnej letniej sukienki i założyłam na siebie sweterek. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Jest nieźle. Usłyszałam warczenie dobrze znanego mi samochodu.
 Zła wykręciłam oczami. Według ojca Chris powinien mnie pilnować. Jedynym plusem było to ,że miał być dla innych niewidzialnym. Mój telefon zaczął cicho wibrować. Szybko po niego sięgnęłam licząc ,że to wiadomość od Zayna jednak gdy na wyświetlaczu pojawiło się imię blondyna natychmiast odrzuciłam połączenie. Po chwili dostałam smsa.
Nie ładnie. Odbieraj kiedy dzwonię. Twój laluś już jest.
Słysząc pukanie do drzwi szybko sięgnęłam po swoją torebkę. Podbiegłam do nich po czym je otworzyłam.
   -Pięknie wyglądasz.-Usłyszałam ciepły głos bruneta.
   -Cieszę się ,że znowu cię widzę.- Odparłam. Staliśmy tak chwilę czekając na jakąś reakcje z którejś strony.
   -No to jedźmy. Do seansu zostało niewiele czasu.- Powiedział podając mi ramię. Cicho się zaśmiałam i go za nie złapałam.


_____
Od Jemi: A więc tak...rozdział pisany długo :) Bo przez kilka dni. Nie mogłam go skończyć. Mam wrażenie ,że w wakacje mam na to wszystko mniej czasu niż w czasie roku szkolnego :P Haha :)
Co do rozdziału :)
Całkiem mi się podoba. A co wy o nim myślicie ? :))