poniedziałek, 23 lipca 2012

6. -Tylko tyle ? Prawdziwy z ciebie przyjaciel Malik

 Zayn…


                     - Przeprasza ja nie…- dziewczyna przerwała mi. Nie wiedziałem, że jej rodzice nie żyją. Gdybym wiedział, nie pytał bym.
    -Nie przejmuj się- odparła. Nie wiedziałem czy dobrze zrobiłem rozpoczynając tę rozmowę. Nie wiedziałem czy ją zraniłem. Jej wyraz twarzy był obojętny jakby mówiła ,,To nic wielkiego. Śmierć to śmierć’’.
    -Ja dziś na pewno i tak już nie zasnę…może miałabyś ochotę obejrzeć jakiś film?- spytałem znikąd. Sam nie wiedziałem czemu to zaproponowałem. Chyba z zwykłej uprzejmości. Dziewczyna przytaknęła.
     -Bardzo chętnie.- odparła kierując się w stronę kanapy. Kiedy jej dłoń spoczęła na moim ramieniu poczułem dziwne zimno. Jej twarz uśmiechała się, ale oczy nagle jej pociemniały. Chelsea usiadła na sofie, a ja w tym czasie zacząłem przeszukiwać stertę płyt chcąc znaleźć coś odpowiedniego. Liam oglądał z Daniell tylko jakieś romansidła. Nie miałem zamiaru się na to godzić. Nagle w ręce wpadła mi płyta ,,Szepty mroku’’. Włożyłem ją do odtwarzacza, a sam rozłożyłem się na kanapie.
       -Masz ochotę na popcorn lub coś konkretniejszego?- spytałem słysząc burczenie brzucha dziewczyny. Chelsea odruchowo się za niego złapała i zaprzeczyła.- Na pewno? Nie chcemy cię przecież zagłodzić. Niall na pewno coś zostawił.- powiedziałem wstając, ale brunetka złapała mnie za nadgarstek i zatrzymała.
         -Nie trzeba. Oglądaj film.- kończąc drugie zdanie puściła moja dłoń i lekko się uśmiechnęła.
        -Zaraz wracam. Ja i tak muszę zrobić popcorn bo nie wytrzymam.- powiedziałem kierując się w stronę kuchni. Wyjąłem z szafki paczkę popcornu i włożyłem do mikrofali. W momencie gdy włączyłem urządzenie zgasło światło. No tak,  jak ma się podłączone tysiąc urządzeń w tym samym czasie.
        -Zayn!-usłyszałem ciche wołanie z salonu i kroki. Było kompletnie ciemno i nic nie widziałem, ona zapewne też.  Po omacku doszedłem do salonu, ale dalej nie widziałem dziewczyny. Dziewczyny, na której widok… Nie Zayn! Nie teraz! Upomniałem się w myślach i nagle na coś wpadłem. Przewróciłem się upadając na coś miękkiego. Dopiero stękniecie Chelsea uświadomiło mnie, że upadłem na dziewczynę. Dopiero teraz udało mi się dostrzec jej oczy, które teraz świeciły się jak dwie lampki. Dziwne. Ja na nią tak działałem, czy może mój ciężar. Oparłem się na łokciach dając jej dopływ powietrza i usłyszałem ciche westchnienie.
        -Nie mamy prądu.- powiedziała, a ja tylko wzruszyłem ramionami.
       -To chyba oczywiste.- odparłem szeroko się uśmiechając. Nadal na niej leżałem. Gdyby teraz wszedł tu Harry chyba by mnie udusił na miejscu. Widać było, że mu się podoba, ale nie był jedynym chłopakiem w tym domu.  Nasze twarze były milimetry od siebie i już miałem ją pocałować gdy odezwał się mój wewnętrzny instynkt. ,,Zayn! Nie rób tego! Nie bądź taki jak kiedyś!’’. Tym razem jednak zignorowałem go. Delikatnie musnąłem usta dziewczyny swoimi wargami, ale nie poczułem, że go odwzajemnia. Dopiero po dłuższym czasie dotarło do mnie, że ona tego nie chcę. Szybko wstałem i zakłopotany odsunąłem się jak najdalej, by mnie nie widziała.
      -Ja… Przepraszam, nie powinienem. Tak wyszło. Chelsea wybacz mi.- mówiłem bez namysłu  i zrobiłem krok w przód.  Znowu ją widziałem, jej pełne usta, które teraz delikatnie się uśmiechały, jej oczy które lśniły… Dziewczyna zbliżyła się i położyła swoje ręce na mojej klatce piersiowej. Serce waliło mi jak oszalałe, a oddech był przyspieszony. Czyli źle zinterpretowałem brak reakcji? A może nie? Może nie chce mnie ranić? Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała mi głęboko w oczy. Nachyliłem się, a nasze usta znowu się połączyły. Tym razem nie opierała się. Nagle światło w salonie rozbłysło, a brunetka odskoczyła zasłaniając oczy. Szkoda. Obejrzałem się za siebie i ujrzałem Harry’ego. Stał z rozdziawioną buzią i szeroko otworzonymi oczami.
     -Harry, ja…- nie wiedziałem jak się tłumaczyć. Albo raczej nie chciałem się tłumaczyć. Hazza zacisnął dłonie w pięści i zmierzył mnie nadal zszokowanym spojrzeniem.- Nie mam nic do powiedzenia.- dokończyłem patrząc w punkt za jego plecami.
    -Tylko tyle? Prawdziwy z ciebie przyjaciel Malik.- powiedział. Nie zniosłem tego. Wyminąłem go i mimo, że Chelsea trzymała moją dłoń wyrwałem się i wybiegłem na zewnątrz. O tej porze było całkowicie ciemno. W domach nawet światła się nie paliły, a lampy uliczne nie zostały włączone dzisiejszej nocy. Londyn w takie wieczory wyglądał wspaniale i to chyba dlatego, że go nie widziałem. Tęskniłem za Bradford, a stolica była moją udręką. Musiałem odreagować. Wsiadłem do auta i wciskając pedał gazu ruszyłem w tylko mi znanym kierunku.

***


 Zatrzymałem się z piskiem opon na parkingu przy cmentarzu i wyszedłem zamykając auto. Jak otumaniony szedłem w kierunku miejsca gdzie pochowany był mój ojciec. Zginął rok temu na wyjeździe służbowym. Nigdy nie wiedziałem co tak naprawdę robi. Mama zawsze powtarzała, że czasami lepiej nie znać prawdy. Upierał się, że jest gliną, ale czy tak było? Wziąłem kilka wdechów i zamknąłem oczy siadając na ławeczce koło grobu. Nigdy nie dogadywałem się z ojcem. Zawsze był w stosunku do mnie zimny i oschły za to swoje córeczki traktował jak księżniczki. Zawsze zastanawiałem się czemu taki był. Nawet dzień przed tym jak zginął pokłóciłem się z nim. O to, że i tak pójdę do X- Factora. On mówił, że nie mogę, bo stracę przyjaciela na zawsze. Miał rację, ale przecież chciałem coś osiągnąć. Siedziałem tak nie wiem jak długo aż zaczęło wschodzić słońce. Zastanawiałem się czy ktoś mnie szuka gdy nagle usłyszałem kroki. To szedł Niall. Tylko on i Jessica wiedzieli o tym, że lubię tu przesiadywać. Dziwne prawda? Chłopak, który jeszcze rok temu ćpał, pił i nienawidził życia teraz przyszedł na cmentarz do ojca którego nienawidził przez całe życie. Wiedziałem, że oni widzą jak się zmieniam znowu, ale tego nie chciałem. Blondyn usiadł obok mnie i wpatrzył się w wyryte imię.
     -Niall… Mam pytanie.- skierował wzrok w moim kierunku.- Możesz to wziąć i nigdy więcej mi nie dawać? A jak będę cię prosił lub coś w tym stylu daj mi w twarz.- powiedziałem wyciągając w jego kierunku dłoń z fajkami i małą torebeczką. Już dawno nie ćpałem, ale nosiłem na wszelki wypadek, z przyzwyczajenia.




 


______
Od Akwamaryn:  Takie miałam chęci by pisać ten rozdział, a jak przyszło co do czego to nie miałam weny i pomysłu. Wyszło jednak jak wyszło i napisałam. Końcówka mi się nie podoba kompletnie i chyba najchętniej bym ją usunęła, ale nie po to pisałam by teraz usuwać połowę tekstu. No, ale wasza opinia jest najważniejsza;) Przepraszam też, że tak późno. Nie miałybyśmy was jak poinformować po prostu i musieliście chwilę poczekać;)

niedziela, 8 lipca 2012

Minął rok...

    Jak widzicie po tytule ,,Minął rok''. Domyślacie się o czym mówię? Tak? Nie? Ale widać, że nie jesteście jednogłośni... O ktoś poprawnie krzyknął! Tak! Rok temu i trochę, bo 27 czerwca zamieniłyśmy z Jemi swoje pierwsze słowa. Jejku jak to brzmi;P Może inaczej. Odbyła się nasza pierwsza rozmowa i to nie na temat wspólnego bloga. Jest jeszcze jedna rocznica, która dwa dni temu miała swoje miejsce, a mianowicie nasz pierwszy blog, pierwszy rozdział... Wszystko zaczęło się od ,,Świata Magii''. Opowieści, która była początkiem naszej przygody. Trudno było się rozstać z Willem i Zoey, ale jeszcze trudniej z Carmen i Alice, którzy istnieli na blogu ,,Wszystko zaczyna się od niczego''. Każdy rozdział sprawiał, że coraz lepiej nam się pisało razem. Prywatnie i oficjalnie na blogu. Śmiałabym powiedzieć, że narodziła się przyjaźń. Nie no. Rozwalam dzisiaj samą siebie ;) Teraz prowadzimy trzeciego bloga i coraz bardziej się w to wciągamy, ale nic nie istniało by bez was. Czytelnicy. To oni, czyli wy sprawili, że nasz zapał nie słabł i mimo, że czasem było trudno i ciężko, ale  pisałyśmy wytrwale. Każdy wasz komentarz kierowany w naszym kierunku sprawiał, że nasze serca rosły, a uśmiechy an twarzach były coraz większe. Pamiętam jakby to było wczoraj, jak cieszyłyśmy się z pierwszych 8 komentarzy, które były i nadal są dla nas ogromnym sukcesem.
    Podsumowując. Minął rok od tych dwóch wydarzeń i teraz chcemy dobić do 2 latek. Dziękujemy wam za wytrwałość, zwłaszcza tym którzy pamiętają jak nasz pierwszy blog raczkował i mu w tym pomagali. Kochamy was i jeszcze raz dziękujemy:****

5. Już niedługo za to zapłacisz…


                                                         Chelsea…



            Po raz kolejny spojrzałam na zegarek i z niecierpliwością stwierdziłam ,że wskazówka przesunęła się minimalnie w prawą stronę. Głośno westchnęłam. Po chwili zaczęłam delikatnie stukać paznokciem o mała kopertówkę którą trzymałam w ręce.
W momencie gdy podniosłam głowę , zobaczyłam go… szedł wolnym krokiem w stronę wejścia do hotelu. Gdy mnie zauważył radośnie się uśmiechnął. Podeszłam do niego aby się przywitać.
   -Miło cię znowu widzieć.- Powiedział delikatnie mnie przytulając. Jego zielone oczy emanowały wręcz nieskończoną dobrocią. Był tak łatwym celem…- Pięknie wyglądasz.-Dodał czarująco się uśmiechając.
   -I nawzajem.- Odparłam tylko ,odwzajemniając gest.
   -Moi przyjaciele już są na miejscu, mamy do nich dołączyć.- Poinformował mnie pośpiesznie. Przytaknęłam mu głową.
   -W takim razie nie pozwalajmy im czekać.-Mruknęłam i mocno kręcąc biodrami go wyminęłam.- Idziesz ?- Zapytałam nie słysząc jego kroków.
   -Tak.- Szepnął. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Teraz czas zacząć wprowadzać mój plan w życie…
            Z wejściem do klubu nie było absolutnie żadnego problemu , w końcu Harry był bardzo znany. Kilka dziewczyn szeptało między sobą patrząc pożądliwym wzrokiem w stronę piosenkarza. Już miałam wejść do środka gdy nagle moją uwagę przyciągnęło czarne BMW stojące niedaleko wejścia.
Po chwili jednak pokręciłam głową zła na siebie ,że wszędzie próbuje się czegoś doszukać. Przecież nie tylko on ma taki samochód. Postanowiłam jednak ,że mimo wszystko będę zachowywać czujność.
Harry delikatnie mnie pociągnął w stronę wejścia. Moment później byliśmy w ogromnym, zatłoczonym i ciemnym pomieszczeniu. Jedyne światło dawały kolorowe lampy świecące na tańczących gości. Harry przekrzykując muzykę oznajmił mi ,że pójdziemy do strefy dla VIP-ów. Bezgłośnie mu przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę ogromnych czerwonych kanap. Od razu zaczęłam szukać wzrokiem Zayna. Stał przy barze prawdopodobnie zamawiając coś do picia. Gdy nasz wzrok się spotkał delikatnie się do niego uśmiechnęłam. Jednak w jego spojrzeniu zauważyłam złość.
Odznaczone.
   -Chodź , przedstawię ci wszystkich !-Krzyknął delikatnie ciągnąc mnie za rękę. Gdy już znalazłam się przy dużej grupce ludzi Harry nagle zniknął.
   -Miło mi was wszystkich poznać ! Jestem Chelsea !- Krzyknęłam jak najmilej się uśmiechając. Z kanapy podniosła się drobna dziewczyna z długimi dredami.
   -Cześć. Ja jestem Jessica a to Niall , Louis ,Liam i jego dziewczyna Dalniell…a za tobą z Harrym stoi Zayn.- Odpowiedziała wskazując po kolei na każdą przedstawianą osobę. Najbardziej moją uwagę przyciągnęła ostatnia informacja którą podała mi dziewczyna.
Wszystko jest na dobrej drodze…


                                                                 ***


            Spojrzałam gniewnie w stronę tańczącej pary. Strasznie mnie denerwowało to ,że Zayn nie poświęcał mi praktycznie żadnej uwagi. Gdy zauważyłam jak całuje się z blondynką zaniemówiłam. Po chwili ją od siebie odciągnął i podszedł do miejsca w którym wszyscy siedzieliśmy.
   -Zawieziesz ją do domu ? Proszę cię. Nie zostawię jej przecież tak zalanej tu samej. Tu czyhają na nią niebezpieczeństwa.- Powiedział błagalnie patrząc na Liama. Ten głęboko westchnął jednak już po chwili trzymał dziewczynę na rękach a Daniell wyciągała z torebki kluczyki.
Wiedziałam ,że to ten moment…że  jeżeli teraz nie spróbuję to później będzie już za późno. Złapałam chłopaka za dłoń i zapytałam.
   -Zatańczymy ?- Ten spojrzał w stronę Harrego jednak już po chwili ciągnął mnie w najdalszy kąt parkietu. Gdy znaleźliśmy się w odpowiednim miejscu agresywnie mnie do siebie przyciągnął. Nasze ciała idealnie się ze sobą stykały gdy tańczyliśmy do wolnej piosenki lecącej gdzieś w tle. W pewnym momencie brunet delikatnie uniósł mój podbródek ku górze.
   -Masz piękne oczy.- Wyszeptał. Na mojej twarzy pojawił się zarys uśmiechu. Był taki słaby… Jego usta powoli zbliżały się do moich gdy nagle poczułam jak ktoś mnie popycha. Automatycznie rozejrzałam się wokoło. Chris i Zayn stali naprzeciwko siebie mierząc się groźnie spojrzeniami. Z wargi mulata ciekła krew. Tak myślałam…śledził mnie. Gorzko za to zapłaci.
   -Nie masz prawa jej dotykać…-Wysyczał blondyn.
Wściekła na Chrisa ,że zepsuł cały mój plan zaczęłam na niego wrzeszczeć.
   -Chris ! Odpuść sobie !- Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego ,że stałam za jego plecami.
   -Posłuchaj mnie Chris…-Warknął Zayn patrząc na niego jak śmiecia.-…albo lepiej nie.- Dodał szybko i z całej siły uderzył blondyna z pięści w twarz. Ten stracił na chwilę równowagę a brunet wykorzystując to kopnął go z kolana w brzuch. Nagle z nikąd pojawili się ochroniarze i obezwładnili wciekłego mulata. Jednak zanim go wyprowadzili ten zdążył im się wyrwać i podbiec do blondyna.
   - Kim ty jesteś, że chcesz mi mówić czego nie mogę ? Chelsea jest dużą dziewczynką i może robić co chce..- Wysyczał patrząc Chrisowi prosto w oczy.- Jesteś  żałosny! – Krzyknął jeszcze ,po chwili lądując za drzwiami.
Sekundę później koło mnie znalazł się Louis , Niall ,Harry i Jess.
Szatynka złapała mnie za rękę i patrząc mi prosto w twarz zapytała.
   -Wszystko dobrze ?
   -Tak. Tak bardzo was za niego przepraszam…-Mruknęłam ale ta mnie już nie słuchała ;biegła w stronę wyjścia z klubu.
   -Nie przejmuj się nią…bardzo boi się o Zayna…Chodź usiąść.- Powiedział Louis podając mi dłoń. Gdy już mieliśmy wejść do strefy dla VIP-ów przed nami znikąd pojawił się Chris. Chłopacy groźnie na niego spojrzeli.
   -Czy ty człowieku masz jakiś problem ?!- Warknął wściekły Niall. Zdziwiona patrzyłam na niskiego blondyna. Nie wyglądał na kogoś kto lubi rozwiązywać w ten sposób problemy.
Szybko weszłam pomiędzy nich.
   -Czego ty ode mnie jeszcze chcesz ?! Zostaw mnie w końcu w spokoju !- Krzyknęłam.- Wszystko mi niszczysz ! Wszystko ! Odejdź !- Wysyczałam a po moich policzkach zaczęły płynąć łzy…sztuczne łzy. Harry podszedł i mnie przytulił a Louis w tym czasie pokazał Chrisowi ręką gdzie znajdują się drzwi.
Dobrze zbudowany blondyn delikatnie się uśmiechnął. Wiedział ,że udaję. Od zawsze mi powtarzał ,że  jestem dobrą aktorką.
Moment później jego sylwetka zniknęła w tłumie. Chłopacy doprowadzili mnie do kanapy.
   -Tak bardzo was przepraszam…-Mówiłam ocierając łzy.-…byłam pewna ,że Chris już sobie odpuścił. Mam nadzieję ,że z Zaynem wszystko dobrze.
   -Wracajmy do domu. Odwiozę cię.- Zadecydował Harry.
   -Nie mogę dziś wrócić do hotelu. On już na pewno wie ,że tam teraz mieszkam…wrócić tam po pieniądze i wszystkie ubrania to głupota bo na pewno będzie kręcił się gdzieś w okolicy a nie mam pojęcia do czego jest zdolny. Muszę zadzwonić do przyjaciółki…może ona mnie dziś przenocuje…-Mówiłam szybko od czasu do czasu pociągając nosem dla lepszego efektu. Dumna z siebie ,że pomysł na nowy plan przyszedł mi tak szybko zaczęłam szukać swojego telefonu w małej torebce.
   -Nie.- Powiedział ostro Harry. Podniosłam oczy na zdecydowane twarze chłopaków.
   -Możesz dziś zostać u nas…mamy kilka pokoi wolnych…-Zaczął Louis.
   -A po twoje rzeczy możemy pojechać jutro gdy wszystko się uspokoi.- Dokończył Harry. Spojrzałam na Nailla który pożerał małą nektarynkę przytakując chłopakom.
   -Chyba nie powinnam…I tak ściągnęłam na was już dużo kłopotów…A co na to Zayn i Liam , nie będą mieli nic przeciwko ?- Zapytałam. Chłopacy szybko zaprzeczyli ruchem głowy.
Głośno nabrałam do płuc powietrza a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
   -Nawet nie wiecie jak bardzo jestem wam wdzięczna.


                                                          ***


            Leżałam na plecach patrząc na śnieżnobiały sufit. Głośno westchnęłam i zrzuciłam z nóg grubą kołdrę. Było okropnie duszno. Podejrzewałam ,że nad Londynem za jakiś czas pojawi się straszna burza.
Wstałam z ogromnego łóżka poprawiając koszulkę którą mi pożyczył do spania Liam. Harry był raczej z tego faktu niezadowolony no ale cóż…
Gdy tylko przyjechaliśmy chłopacy pokazali mi najważniejsze części domu i pozwolili wybrać sobie pokój. Musiałam przyznać ,że dom który zamieszkiwali był piękny.
Nagle usłyszałam hałas.
Podeszłam do okna i ujrzałam ciemną postać. Od razu wiedziałam ,że to Zayn. Gdy jechaliśmy do domu uparł się ,że jeszcze dziś musi zrobić coś bardzo ważnego. Wszyscy protestowali jednak on nie chciał zmienić swojej decyzji i wysiadł na kolejnej ulicy. W momencie gdy to zrobił spojrzał na mnie i zapewnił wszystkich ,że wróci na noc.  Dotknęłam palcami szyby a w mojej głowie pojawił się kolejny krok który miał mnie przybliżyć do osiągnięcia sukcesu.
Jak najciszej mogłam otworzyłam drzwi i wyszłam na długi korytarz. Bezgłośnie skierowałam się w stronę schodów prowadzących na parter. Szłam delikatnie sunąc palcami po poręczy. Gdy tylko zobaczyłam włączone światło w kuchni natychmiast poszłam w tamtą stronę.
Stał przodem do otwartej lodówki przeklinając na Nailla i jego ogromny żołądek. Gdy tylko mnie zobaczył jego wzrok od razu powędrował na moje odkryte nogi. Dziękowałam za to ,że koszulka Liama sięgała mi ledwo do połowy uda. Mulat po chwili się otrząsnął i zapytał.
   -Nie możesz spać ?- Wyjął z lodówki dwie szklane butelki z kolorowym napojem w środku. Po chwili podał mi jedną z nich.
   -Jest okropnie duszno…ale nawet gdyby nie było i tak bym nie spała. Czekałam aż wrócisz.- Zayn spojrzał na mnie przenikliwie a kąciki jego ust powędrowały minimalnie ku górze.
   -Dlaczego ?- Zapytał. Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam rozciętej wargi.
   -Chciałam cię przeprosić za Chrisa. Nie miałam pojęcia ,że on znowu jest w mieście. Myślałam ,że dawno dał sobie już spokój.- Szepnęłam patrząc mu w oczy. Cały zesztywniał.
   -On cię prześladuję ?-Jego oczy pociemniały.
   -On po prostu nie może się pogodzić z faktem ,że nigdy do niego nie należałam i nigdy nie będę należeć.- Odparłam sucho i się od niego odsunęłam. W spojrzeniu chłopaka widać było troskę.
   -Idź z tym na policję… Ten idiota jest niebezpieczny !- Warknął. Ja tylko machnęłam ręką.
   -Już byłam…Nic na niego nie mają. Jest sprytny.-Kłamałam jak najlepiej potrafiłam.
   -No a co z twoją rodziną ?- Nagle poczułam jakby ktoś wbił mi sztylet w plecy.
   -Matka i ojciec nie żyją. Już nikogo nie mam. Jestem sama.- Mruknęłam odkładając na blat kuchenny butelkę z napojem.
   -Przepraszam ja nie…-Usłyszałam. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do chłopaka.
   -Nie przejmuj się.
Już niedługo za to zapłacisz… Dodałam w myślach uśmiechając się do mulata.
Widać było ,że o czymś zawzięcie myśli.
   -Ja dziś na pewno i tak już nie zasnę…może miałabyś ochotę obejrzeć jakiś
 film ?
Pokiwałam głową na znak zgody.
   -Bardzo chętnie.-Mruknęłam dotykając jego ramienia


____________________
Od Jemi : Pojawiam się po bardzo długiej przerwie z kolejnymi przeprosinami...Przepraszam i Was kochani ale i Akwamaryn. Was za to ,że bardzo długo nie było rozdziału a Akwamaryn za to ,że musiała tak długo czekać aby napisać swój ! Bardzo mi przykro z tego powodu... ale jak już pewnie wiecie ostatnio miałam trochę prywatnych problemów i cierpiałam na brak weny. Jednak już wracam z nowymi pomysłami i zapałem :D 
W rozdziale mimo wszystko nie dzieję się zbyt dużo ale myślę ,że warto jeszcze odrobinkę poczekać bo już niedługo akcja nieźle się rozwinie ! :)