wtorek, 18 września 2012

15. Może gdybym to usłyszała wszystko zakończyło by się inaczej…



                                                                 Chelsea…


            Gdy tylko Zayn wyszedł wybuchłam płaczem. Nie chciałam żeby odchodził ale to był jedyny sposób na to aby uratować mu życie. Za bardzo go kochałam żeby dłużej narażać go na niebezpieczeństwo.
Czułam okropny ból w klatce piersiowej. Całą siłą woli powstrzymywałam się aby za nim nie pobiec i wykrzyczeć ,że ma wracać bo przecież bez niego nie potrafię normalnie funkcjonować.
Usłyszałam jak z piskiem opon odjeżdża spod hotelu. Mój płacz się nasilił. Opadłam na łóżko i zwinęłam się w kłębek.
            Czas powoli mijał. Każda sekunda zamieniała się w minutę a minuta w godzinę. Miałam wrażenie ,że minęła wieczność. Nie potrafiłam tak po prostu się z nim rozstać.
Wiedziałam już co powinnam zrobić. Jakiś czas temu kupiłam dwa bilety na lot do Włoch. Wstałam z łóżka i zaczęłam pakować swoje ubrania. Z determinacją wytarłam mokre policzki i wzięłam głęboki oddech. Gdy spakowałam już dużą walizkę z najpotrzebniejszymi rzeczami wzięłam do ręki telefon po czym wybrałam numer ukochanego.
   -Zayn możemy się spotkać ?- Zapytałam do słuchawki panując nad głosem.
   -Po co ?- Usłyszałam jego lodowaty głos. Westchnęłam.
   -Zayn to ważne. Musimy porozmawiać. Zależy mi na tobie.- Powiedziałam cicho a moje serce zaczęło walić jak głupie. Czułam się jak nastolatka prosząca swojego chłopaka o drugą szansę.
   -Dobrze. Za piętnaście minut będę w kawiarni ,,Tea and Ice''.- Odpowiedział i się rozłączył. Ulżyło mi. Po jego głosie słyszałam ,że nadal mnie kocha i jest gotowy mi przebaczyć. Złapałam za rączkę walizki i ustawiłam ją pod drzwiami. Jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli to jeszcze dziś wylądujemy we Włoszech…razem. Zrezygnuję z zlecenia i uciekniemy z kraju. Zostawimy za sobą wszystko aby zacząć od nowa.
Już miałam wyjść gdy drzwi od mieszkania się same otworzyły a w wejściu dostrzegłam uśmiechniętą twarz Chrisa.
   -Cześć maleńka.- Mruknął. Starałam się zakryć swoim ciałem walizkę tak aby jej nie zauważył.
   -Czego chcesz ?- Warknęłam zła. Ten człowiek zawsze pojawiał się w najmniej odpowiednich momentach.
   -Bierz telefon ,kluczę i spluwę. Ojczulek chce z tobą porozmawiać.- Powiedział.- Idziemy.- Dodał i wyciągnął mnie z pokoju za rękę.
Spojrzałam na telefon ze strachem. Miałam jeszcze dwanaście minut do spotkania z Zaynem. Wyciszyłam komórkę i ruszyłam za Chrisem.
            Zatrzymaliśmy się pod dobrze znaną mi kamienicą i weszliśmy w wąską uliczkę. To był mój dom. Tu się wychowałam. Zanim dobrze nauczyłam się jeździć na rowerze już umiałam posługiwać się bronią. Usłyszałam strzał. Zamknęłam oczy. Po chwili wielkie metalowe drzwi się otworzyły i z budynku wyszła dwójka mężczyzn z długim czarnym workiem. Chris wziął głęboki oddech.
   -Uwielbiam ten zapach…dzieciństwo.- Powiedział i zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego jak na kretyna a ten zamilkł.- Szybciej. Wchodź do środka.
Przeszliśmy spokojnie obok ochrony i pośpiesznie ruszyliśmy długim korytarzem mijając dziesiątki drzwi. Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę. Miałam jeszcze trzy minuty. W końcu doszliśmy na sam koniec. W metalowych drzwiach widniały ślady po kulach. Chris zapukał po czym weszliśmy do środka. Wzięłam głęboki oddech i usiadłam naprzeciw własnego ojca który zniszczył mi życie.
Nienawidziłam go za to.
Nigdy nie uporał się ze śmiercią matki. Za to ,że jej z nami nie było zawsze obwiniał wszystkich na około ale nigdy siebie…
   -Jestem pewien ,że wiesz dlaczego tu cię wezwałem.- Powiedział patrząc na mnie bez wyrazu. Zero miłości , nienawiści…zero jakichkolwiek uczuć. Byłam dla niego tylko pracownikiem.
   -Niestety nie.- Odparłam starając się ukryć zdenerwowanie.
   -Masz gościa.- Drzwi za mną się otworzyły a do gabinetu ojca wszedł Sam.
   -Miło cię znowu widzieć Chelseo.- Krew w moich żyłach automatycznie zaczęła szybciej płynąć. Patrzyłam na niego w ciszy.- Dobrze się spisałaś. Zayn jest już w tobie zakochany do szaleństwa. Nadszedł czas. Chcę abyś jeszcze dziś go zabiła.- Mruknął pocierając dłońmi.
Poczułam okropne ukłucie bólu. Na jedną sekundę może dwie przestałam się kontrolować i nam mojej twarzy pojawił się strach.
   -Dlaczego właśnie dziś ?- Zapytałam. Miałam nadzieję ,że uda mi się go jakiś sposób przekonać żeby przełożyć dzień ostateczny.
   -Bo dokładnie rok temu Zayn wybrał sławę zamiast mnie. Swojego przyjaciela. Tego dnia zupełnie o mnie zapomniał a dawne życie przestało dla niego istnieć.- Wysyczał.
   -Chelsea jeszcze dziś wykona swoje zadanie. Spokojnie Sam. Podjęła się tego zlecenia i już nie może się wycofać.- Powiedział mocnym głosem ojciec. Spojrzałam mu w oczy. Domyślał się. Już mi nie ufał…musiałam jakoś go do siebie przekonać.
   -Oczywiście. W końcu uwolnię się od tego pedała.- Sam cicho się zaśmiał.
   -Możesz wracać.- Powiedział ojciec podejrzliwie na mnie patrząc. Przytaknęłam mu głową i wyszłam.
   -Śledź ją.- Dodał cicho spoglądając na Chrisa.
Może gdybym to usłyszała wszystko zakończyło by się inaczej…


                                                                 ***


            Zanim z powrotem udało mi się dotrzeć do domu byłam już spóźniona na spotkanie z Zaynem całe czterdzieści minut. Dzwonił do mnie pięć razy i napisał sześć smsów. Wbiegłam na górę po schodach. Rzuciłam się do drzwi i wyszarpnęłam z mieszkania walizkę. Jak najszybciej umiałam zbiegłam na dół i oddałam klucz do recepcji rzucając na ladę sześćset dolarów nie prosząc o resztę.
Nigdy nie musiałam się przejmować pieniędzmi. Za jedno zlecenie można było otrzymać do dwudziestu tysięcy a ja ich już trochę wykonałam. Teraz oddałabym całą tą sumę aby tylko móc być z Zaynem.
Znalazłam swój samochód na parkingu przy hotelu i wrzuciłam do bagażnika walizkę. Szybko wsiadłam do samochodu. Wybrałam numer Zayna. Po dwóch sygnałach odebrał.
   -Gdzie jesteś !?- Krzyknęłam spanikowana.
   -Chels…co się stało ? Czemu nie przyszłaś…- Nie pozwoliłam mu dokończyć.
   -Nie mamy czasu. Powiem ci później. Gdzie jesteś ?- Mówiłam wkładając kluczyki do stacyjki.
   -W domu naszego zespołu.-Powiedział a ja się rozłączyłam. Gdy już miałam ruszać Coś mocno uderzyło w boczną szybę od mojej strony. Spojrzałam na wściekłą twarz Chrisa. A więc mnie śledził…on już wszystko wie…
   -Suka ! Zdradziłaś nas kurwo !- Krzyczał próbując otworzyć drzwiczki. Delikatnie je uchyliłam i z całej siły uderzyłam go z drzwi. Szybko je zamknęłam i ruszyłam z piskiem opon modląc się o to aby nie odzyskał za szybko przytomności.
            Gdy tylko dojechałam pod dom chłopaków natychmiast zgasiłam silnik i nie zamykając auta pobiegłam w kierunku drzwi. Weszłam szybko do środka i wykrzyknęłam imię mulata.
   -Chelsea…? Co się stało ?- Zapytał przerażony chłopak.
   -Zayn…ja przepraszam.- Powiedziałam wtulając się w jego tors. Ten mocno mnie objął.
   -Dlaczego tak postąpiłaś ? Przecież wiesz ,że cię kocham…ja…-Weszłam mu w słowo.
   -Musiałam ! To był jedyny sposób abyś był bezpieczny ale okazuje się ,że nie możesz tu zostać ja również. Mam dwa bilety do Włoch. Ucieknij ze mną Zayn !
Brunet patrzył na mnie z szokiem w oczach.
   -Ale po co mielibyśmy uciekać…?- Zapytał nic nie rozumiejąc.
   -Bo inaczej oboje zginiemy ! Należę do mafii…podobnie jak mój ojciec i twój. Bardzo dawno temu zakochali się w jednej kobiecie którą była moja matka. Pewnego dnia doszło do strzelaniny. Twój ojciec przez przypadek strzelił w moją matkę która zginęła na miejscu…godzinę później ludzie mojego ojca go zamordowali.- Jego oczy stopniowo robiły się coraz większe.- Nie całe dwa tygodnie temu dostałam zlecenie od twojego przyjaciela Sama. Miałam cię w sobie rozkochać i rozwalić zespół a potem zabić. Wzięłam je tylko dlatego aby się zemścić za śmierć matki i odebrane dzieciństwo ale gdy cię poznałam zrozumiałam ,że ty również go nie miałeś. To wszystko nie miało sensu. A ja się w tobie szaleńczo zakochałam ! To jedyny sposób aby mieć normalne życie ! Musimy uciekać i to szybko bo oni już wiedzą ,że wybrałam ciebie a ich zdradziłam.- Mówiłam jak opętana.
Zayn stał z otwartymi ustami.
   -Czyli to wszystko było ukartowane ? Całe nasze spotkanie…kłótnie z chłopakami ? Ten chłopak…Chris był jednym z ludzi twojego ojca ?- Przytaknęłam mu. Odsunął mnie od siebie.- A co gdybyś jednak się we mnie nie zakochała ? Leżałbym tu teraz we krwi ?
Podeszłam do niego ale on mnie od siebie odsunął.
   -Ilu ludzi już tak zabiłaś ?!- Krzyknął. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach.
   -Popełniłam w życiu wiele błędów…- Mruknęłam.
   -Jak możesz patrzeć sobie w oczy ?!- Warknął wściekły. Patrzył na mnie z obrzydzeniem.
   -Nie mogę ! Nie wiesz jak to jest gdy wychowują cię w chęci zemsty ! Całe życie karmiono mnie kłamstwami a ja w nie wierzyłam ! Ale w końcu przejrzałam na oczy ! Bo jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Chce być tylko z tobą. Do końca życia.- Zayn patrzył na mnie z nieokreślonym wyrazem twarzy. W jego oczach widziałam miłość…Kochał mnie. Wiedziałam to. Jednocześnie się bał. Co też było zrozumiałe.
   -Jeżeli zaraz nie pojedziemy na lotnisko to nas dopadną.- Powiedziałam. Widziałam ,że jest rozdarty.
   -Idę po walizkę.- Powiedział i poszedł do salonu. Już po chwili pakowaliśmy ją do auta. Wsiedliśmy do samochodu. Ruszyłam. Właśnie miałam wyjeżdżać z posesji chłopaków gdy drogę zablokowały nam dwa samochody. Spojrzałam z przerażeniem na Zayna.
Przegraliśmy…


                                                                        ***


            Siłą wyjęto nas z auta i wprowadzono do domu. Chris związał nam ręce po czym pchnął na kanapę w salonie. Jeszcze jakiś czas temu graliśmy tu wszyscy razem w tenisa na xboksie. Teraz dom był zupełnie pusty.
   -Chelsea , Chelsea, Chelsea…-Powiedział ojciec chodząc wzdłuż kanapy.- Nie ładnie. Zdradziłaś nas. W dodatku z synem mordercy twojej matki !- Krzyknął uderzając mnie w twarz.
   -Odpierdol się od niej !- Zareagował Zayn.
   -Ooo jaki odważny…- Jęknął ojciec uśmiechając się do niego.- Stul mordę szczeniaku !- Warknął uderzając go w brzuch.
   -Dlaczego nie możecie puścić go wolno ?! To moja wina ! Weźcie mnie !- Krzyknęłam na co on się zaśmiał.
   -Ile ty masz lat ? Dobrze wiesz ,że jeżeli zabijemy tylko ciebie to on na nas doniesie.- Powiedział wściekły. Chris stał za nim patrząc mi w oczy. Po chwili do pokoju weszła kolejna osoba. Sam.
   -Zayn ! Jak miło ,że znowu się spotykamy. Pamiętasz mnie jeszcze ?- Zapytał brunet z ironią.
   -Dlaczego mi to robisz Sam ? Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi…-Odpowiedział mój ukochany.
   -Właśnie. Byliśmy. Pamiętasz co sobie powtarzaliśmy ?! Że wejdziemy na szczyt razem…ale gdy tylko pojawiła się okazja zupełnie o mnie zapomniałeś.- Wysyczał. Spojrzałam na Zayna z bólem w oczach. Musiałam go jakoś uratować.
   -Odpuść sobie Sam. Zayn zniknie ze świata show biznesu ale pozwól mu odejść. Co da ci jego śmierć ?- Zapytałam starając go do siebie jakoś przekonać.
   -Spokój ducha. Musi widzieć jakie to uczucie gdy najbliższa osoba wbija ci nóż w plecy !- Krzyknął.- Nie zmienię swojego zdania. Zabijcie go.- Dodał i odsunął się na bezpieczną odległość. Z jego twarzy nie schodził uśmiech.
Chris podszedł do Zayna z wyciągniętą ręką w której miał pistolet.
   -Nie ! Zostaw go ! Ja go kocham !- Darłam się jak opętana próbując uwolnić ręce. Strach który czułam był nie do opisania.
   -Nigdy nie przestanę cię kochać Chels…-Zdążył powiedzieć Zayn po czym usłyszałam strzał. Gdy zauważyłam mnóstwo krwi z mojego gardła wydobył się krzyk. Zaczęłam płakać. Moje serce rozpadło się na miliony kawałeczków…już nic nie miało sensu. Nigdy nie będę potrafiła wybaczyć sobie tego ,że podjęłam się tego zlecenia. 
   -Dlaczego to zrobiłeś ?!- Krzyknęłam na Chrisa.
   -Zabij ją.- Powiedział zimno ojciec.
   -Ale Chelsea jest twoją córką…-Zaczął Chris.
   -Nie. Ja nigdy nie miałem córki.- Odparł i wyszedł.
Pragnęłam śmierci. Bez Zayna nie istniałam. Był jedyną osobą na tym świecie którą naprawdę kochałam.
   -A gdybyś wybrała mnie mogło by być tak pięknie…-Szepnął i przystawił pistolet do mojej skroni. Wzięłam głęboki oddech i pomyślałam : "Już za chwilę znowu będziemy razem".
 Moment później wszystko zniknęło.
Ja również… 




____
Od Jemi : To już koniec tego opowiadania :) Przed nami tylko epilog :) Co do rozdziału to całkiem mi się podoba :) 
Mamy dla was małą niespodziankę :D Ale o tym pod epilogiem ;) 
                       

2 komentarze:

  1. Nieeeeeeeeeeee...!
    Boże jak mogłaś ?!
    Dlaczego ich zabiłaś...?!
    Szkoda !
    Liczyłam na dobre zakończenie.
    Świetne opowiadanie dziewczyny !
    Czekam na epilog i niespodziankę :)
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty i mnie chcesz zabić ? Jak mogłaś ich uśmiercić ? Matko... Ale ostatni rozdział jest cudowny. No to czekam na epilog i na niespodziankę ;))

    OdpowiedzUsuń

To tylko kilka słów...a znaczy tak wiele :)