czwartek, 2 sierpnia 2012

7. Zrozumiał ,że to nie jest zwykłe zlecenie. Zrozumiał ,że to prywatna zemsta...

                                                         Chelsea…



                Patrzyłam na znikającą sylwetkę chłopaka w milczeniu. Zła na Zayna ,że był takim tchórzem i zostawił mnie sam na sam z Harrym spuściłam wzrok na podłogę. Loczek patrzył na mnie czekając na jakieś wytłumaczenie. Westchnęłam.
   -Harry ja…nie mam pojęcia co ci powiedzieć ,ponieważ nie żałuje tego co zaszło między mną a Zaynem.- Zielone oczy chłopaka nagle posmutniały.- Przepraszam. Nie powinno mnie tu być. Nie chcę żebyście się przeze mnie kłócili. Za chwilę zabiorę swoje rzeczy i…
   -Nie.- Przerwał mi stanowczo.- Zostań. Fakt ,że dokonałaś wyboru, który co prawda mi się nie podoba, nie ma nic wspólnego z tym ,że grozi ci niebezpieczeństwo.- Smutno na mnie spojrzał i wyszedł z pokoju.
Czułam dziwną pustkę. Czy ja właśnie współczuję ?
Szybko potrząsnęłam głową. Tak musiało być. Aby osiągnąć swój cel musiałam iść po trupach. Zawsze tak robiłam. Dzięki temu ,że ludzie są tak naiwni i dobroduszni zawsze mi się udawało.
Po raz kolejny westchnęłam. Musiałam mieć chwilę spokoju dla siebie aby zdecydować co dalej. Gdy usłyszałam ciche kroki Harrego natychmiast postanowiłam iść do swojego pokoju.
            Ostatni raz przeanalizowałam swój plan a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Najpierw trzeba zdobyć ich zaufanie potem powoli zbliżać się do Zayna a gdy już go w sobie rozkocham po prostu wykonać zlecenie i zniknąć.
Wiedziałam ,że prośba klienta jest wyjątkowa i pewnie bym się na nią nie zgodziła gdyby nie to ,że to była również moja osobista zemsta. W tym momencie przypomniała mi się rozmowa z Samem.

Chłopak o ciemno brązowych włosach patrzył na mnie z determinacją w oczach czekając na moją odpowiedź.
   - On ma cierpieć tak samo jak ja…Niech dowie się jakie to uczucie gdy najbliższa osoba wbija ci nóż w plecy…- Dodał starając się mnie tym przekonać.
   -A co on ci takiego zrobił ,że go tak nienawidzisz ?- Zapytałam ciekawa.
   -Odebrał mi marzenia o które tak długo razem walczyliśmy. Chciałbym ,żebyś też poróżniła go z tymi pedałami z „zespołu”.
   -W takim razie porozmawiajmy o cenie.- Powiedziałam z delikatnym uśmiechem na twarzy.
   -To nie ma znaczenia. Jestem gotów na wszystko. Planuję tą zemstę od trzech lat.

Czas w końcu wykonać zlecenie i zniknąć…
            Obudził mnie głośny śpiew ptaków. Nałożyłam na głowę poduszkę jednak to nie pomogło. Zła ,że ktoś przerywa mi sen rzuciłam ją na podłogę i szybko wstałam. Na stojącym niedaleko biurku zauważyłam białą kartkę. Podeszłam tam i wzięłam ją do ręki po czym zaczęłam czytać.
   -Twoja sukienka z imprezy nie nadaje się do noszenia po mieście. Gdy spałaś pozwoliłam sobie spojrzeć na rozmiar twoich ciuchów i wybrałam coś dla ciebie ze swojej szafy. Jess.
Zerknęłam na ubrania które pożyczyła mi dziewczyna i stwierdziłam ,że nie są złe. Czarne rurki a do tego biała bokserka z nadrukiem. Wzięłam szybko rzeczy i poszłam do łazienki.
Wzięłam krótki prysznic. Następnie dokładnie zmyłam cały makijaż z wczoraj i pomalowałam delikatnie rzęsy tuszem który zawsze miałam przy sobie. Związałam włosy w wysoki kucyk a już po chwili wychodziłam z łazienki. Z kuchni dobiegły mnie radosne głosy. Więc postanowiłam iść właśnie tam.
Nie byłam absolutnie gotowa na widok który tam zastałam. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Jess stała przy wysepce kuchennej i zrzucała kolejnego naleśnika na ogromny talerz karcąc Nialla za to ,że zjadł już piątego i nadal mu mało. Na krześle obok blondyna siedział Zayn który wpychał do ust kolejny kawałek ciasta starając się nie śmiać. W salonie który był połączony z kuchnią triumfował właśnie Liam który prawdopodobnie wygrał w jakaś grę z Louisem.
   -No w końcu wstaliście !- Krzyknęła Jessica patrząc w moją stronę. Zdziwiona ,że mówi w liczbie mnogiej obejrzałam się za siebie. Harry wyminął mnie obojętnie. Wykręciłam oczami. Chyba po raz pierwszy go ktoś odrzucił bo coś cienko to znosił…
   -Cześć.- Powiedziałam siląc się na wesoły ton. Mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem Zayna. Delikatnie się do niego uśmiechnęłam a on odwzajemnił gest.- Dziękuję za ubrania.- Mruknęłam do brunetki łapiąc za materiał bluzki która miałam na sobie. Ta tylko machnęła ręką mówiąc ,że to nie problem.
Usiadłam obok mulata a Jessica podała mi talerz i sztućce. Nałożyłam sobie jednego naleśnika stwierdzając ,że burczy mi w brzuchu.
   -Chciałbym z tobą później porozmawiać na osobności.- Powiedział cicho Zayn. Przytaknęłam mu ruchem głowy i zabrałam się za jedzenie. Harry rzucał mi dziwne spojrzenia.
   -Mogę poprosić o dżem ?- Zapytałam. Loczek zerknął na słoiczek z dżemem który stał przed nim ale nie wykonał żadnego ruchu. Wszyscy czekali na jakąś reakcje.-Harry , podasz mi dżem ?- Powtórzyłam prośbę. Chłopak nabił na widelec kawałek naleśnika i wolno włożył go do ust. Bawił się tą sytuacją.
   -Harry ! Ogłuchłeś ?! Chelsea cię o coś prosiła. Mógłbyś nie zachowywać się jak pępek świata i być trochę milszym ?- Warknął wściekły Zayn. Wszyscy patrzyli to na Harrego to na Zayna. Wiedziałam ,że jak zaraz czegoś nie zrobię to któryś z nich wybuchnie.
   -Dziękuje wam za wszystko co dla mnie zrobiliście. Nie wiem jak będę mogła się jeszcze wam odwdzięczyć.- W tym momencie Harry głośno odsunął krzesło i po prostu wyszedł z kuchni.-To moja wina…-Mruknęłam udając skruchę.
   -Nie przejmuj się nim. Przejdzie mu.- Pocieszył mnie Louis.
   -Nie chce robić zamieszania. Będę już wracać do domu. Zaraz zamówię taksówkę.- Powiedziałam wstając ze swojego miejsca blado się uśmiechając.
   -Nie żartuj. Przecież któryś z nas może cię odwieźć.- Szybko oznajmił Liam.
   -Nie chce robić kłopotu ,na pewno macie ważniejsze sprawy na głowie.
   -Dziś niedziela. Robimy sobie wolne.- Wybełkotał Niall wkładając kolejny kawałek naleśnika do ust za co dostał od Jess po łapach.
   -Mogę cię odwieźć.- Zaproponował Zayn. Spojrzałam na niego i delikatnie się uśmiechnęłam.
            Samochód zatrzymał się pod hotelem „Meridian”. Odpięłam pasy.
   -Wejść z tobą na górę ?- Zapytał mulat. Dokładnie mu się przyjrzałam. Zwykle gdy słyszę takie pytanie chłopak ma na myśli jedno…ale tym razem zdziwiona stwierdziłam ,że widzę w jego oczach po prostu troskę. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
   -Tak.- Odparłam. Wysiedliśmy z samochodu i w ciszy weszliśmy do budynku. Podeszłam do recepcji i poprosiłam o klucz do mieszkania. Dobrze ,że jednak postanowiłam wynająć pokój na kilka dni. Wjechaliśmy windą na trzecie piętro i skierowaliśmy się w stronę pokoju numer szesnaście. Otworzyłam drzwi.
   -Może wejdziesz do środka ? Chciałeś ze mną porozmawiać.-Ten tylko przytaknął głową. Cały pokój składał się z trzech pomieszczeń. Głównym pomieszczeniem do którego wchodziło się bezpośrednio z korytarza był mały salonik ,dalej znajdowała się sypialnia i niewielka łazienka.
   -Całkiem ładnie.- Mruknął. Spojrzałam mu w oczy. Czyżbym widziała w nich strach ?
   -O czym chciałeś porozmawiać ?- Zapytałam rzucając torebkę na jeden z foteli.
   -Chciałem cię przeprosić za to co zdarzyło się wczoraj w nocy…no wiesz ten mój cały pocałunek i tak dalej.- Na mojej twarzy zagościł uśmiech.
   -Nie masz za co przepraszać.- Kącik jego ust delikatnie podniósł się ku górze.
   -Mimo wszystko to z mojej winy Harry był dziś dla ciebie tak niemiły więc chciałbym ci to zrekompensować. Co powiesz na kino ?- Dokładnie mu się przyjrzałam. Wszystko idzie zgodnie z planem.
   -Bardzo chętnie.- Odparłam.
   -Będzie ci pasować dziś o szóstej ?- Zapytał. Przytaknęłam mu tylko ruchem głowy.-W takim razie będę się powoli zbierał…Uważaj na siebie Chelsea.-Mruknął będąc przy drzwiach. Podeszłam do niego i złożyłam całusa na jego policzku.
   -Do zobaczenia.- Jego oczy zapłonęły radosnym blaskiem.
   -Do zobaczenia.
            Mocno pchnęłam ciężkie metalowe drzwi i żywym krokiem weszłam do budynku. Szybko pokonałam większość długiego korytarza i stanęłam przed kolejnymi drzwiami. Bez pukania wtargnęłam do pokoju. Gdy tylko zauważyłam blond włosy zaczęłam krzyczeć:
   -Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego ,że prawie zepsułeś cały mój plan ?! Przeszkadzasz mi w wykonywaniu zlecenia !- Chris podniósł się z łóżka i do mnie podszedł.
   -Wyglądasz tak pięknie jak się na mnie wściekasz…-Szepnął próbując dotknąć mojego policzka.
   -Czy do ciebie nic nie dociera kretynie ?!- Wrzasnęłam gdy nagle w wejściu dostrzegłam postawną sylwetkę. Zamarłam. Ojciec bardzo rzadko wychodził ze swojego gabinetu.
   -Chelsea. Chris. Do mnie.- Powiedział stanowczo i ruszył przed siebie. Obrzuciłam blondyna morderczym spojrzeniem.
Kilka chwil później siedziałam z Chrisem przed biurkiem ojca czekając na to co ma nam do powiedzenia.
   -Christopher wczoraj zdradził mi ,że podjęłaś się bardzo nierozsądnego zlecenia i że się o ciebie martwi.- Prychnęłam.-Czy to prawda ? Czy to prawda ,że klient poprosił ,żebyś najpierw rozkochała w sobie ofiarę a potem strzeliła jej w głowę ?- Zapytał bez ogródek.
   -Tak.-Nie warto było kłamać. Jak miałam umrzeć to tylko z honorem.
   -A jeżeli on zorientuje się ,że jest coś nie tak ? Narażasz nie tylko siebie ale i nas.- Powiedział.
   -Uznałam ,że prawdopodobieństwo zdemaskowania mnie jest tak niewielkie ,że warto zaryzykować. A czy Chris zdradził ci kim jest moja ofiara ,ojcze ?- Ten przyjrzał mi się z zaciekawieniem.
   -Mam zamordować Zayna Malika. Syna Carlosa Malika który pozbawił nas jednej z najważniejszych osób w naszym życiu.- Mówiłam głośno i wyraźnie. Jego oczy pociemniały. Zrozumiał ,że to nie jest zwykłe zlecenie.
Zrozumiał ,że to prywatna zemsta za zabójstwo matki.
           


                                                                   ***


            Ostatni raz poprawiłam materiał delikatnej letniej sukienki i założyłam na siebie sweterek. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Jest nieźle. Usłyszałam warczenie dobrze znanego mi samochodu.
 Zła wykręciłam oczami. Według ojca Chris powinien mnie pilnować. Jedynym plusem było to ,że miał być dla innych niewidzialnym. Mój telefon zaczął cicho wibrować. Szybko po niego sięgnęłam licząc ,że to wiadomość od Zayna jednak gdy na wyświetlaczu pojawiło się imię blondyna natychmiast odrzuciłam połączenie. Po chwili dostałam smsa.
Nie ładnie. Odbieraj kiedy dzwonię. Twój laluś już jest.
Słysząc pukanie do drzwi szybko sięgnęłam po swoją torebkę. Podbiegłam do nich po czym je otworzyłam.
   -Pięknie wyglądasz.-Usłyszałam ciepły głos bruneta.
   -Cieszę się ,że znowu cię widzę.- Odparłam. Staliśmy tak chwilę czekając na jakąś reakcje z którejś strony.
   -No to jedźmy. Do seansu zostało niewiele czasu.- Powiedział podając mi ramię. Cicho się zaśmiałam i go za nie złapałam.


_____
Od Jemi: A więc tak...rozdział pisany długo :) Bo przez kilka dni. Nie mogłam go skończyć. Mam wrażenie ,że w wakacje mam na to wszystko mniej czasu niż w czasie roku szkolnego :P Haha :)
Co do rozdziału :)
Całkiem mi się podoba. A co wy o nim myślicie ? :))   

4 komentarze:

  1. Ahaha ;d Dziękuję, że w końcu wytłumaczyłaś o co chodzi ;D booooooskie ;D Ubóstwiam ;D:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Powiem szczerze ,że ja też nie miałam pojęcia o co chodzi ! Podobnie jak eMCe2 :)
    Ale czy Chelsea zdoła zabić Malika ?
    Zaciekawiłyście mnie !
    Czekam na następną notkę <3
    Julia.

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle.. Jestem ciekawa czy ona zdoła to zrobić. Coś mi się wydaję,że jednak nie ;) Czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja już ci mówiłam, że jest świetny;)
    Nie ma zbytnio co się rozpisywać.
    Podoba mi się;P

    OdpowiedzUsuń

To tylko kilka słów...a znaczy tak wiele :)